ufff. Wszyscy mnie widzą, wszyscy mnie słyszą. Zdumiewające. Można normalnie przeprowadzić lekcję, którą się przygotowało. Niezwykłe. Potem biegiem do szkoły, żeby zdążyć na stacjonarne, na lekcjach stacjonarnych i tak muszę powtórzyć materiał ze zdalnego ze szkoły... :P
Po południu ogród.
Zdjęcie z dedykacją dla Lómendila i innych miłośników głogu:
Zdjęcie z dedykacją dla tych, co nie wiedzą, jak wygląda pleszka :)
Pleszka siedziała najpierw na furtce. Potem przeleciała na płot.
Patrzy, czy na pewno jej nie widzę. Bo ona tu ma ważną sprawę. No wiem, że gdzieś się u mnie gnieździ, czeeekaj - myślę - oczywiście, że cię _nie_ widzę. :)
Długie kilka minut bez ruchu. Mojego i pleszki. W końcu pleszka przelatuje do ogrodu. Ja ani drgnę.
Mam cię - myślę. Tu masz budkę.
Myślałam, że na brzozie.
Pleszka potwierdza. Ja ani drgnę.
Wleciała, wyleciała. Chyba samczyk podkarmia samiczkę na jajkach, bo do piskląt przylatywałby częściej...
W międzyczasie szpak przyleciał do kąpieli.
Współczuję infekcji bardzo.
OdpowiedzUsuńTo prawie jak u naszego Malątka, nie chce sobie pójść infekcja.
Głóg cudny, ja też lubię głogi...
Ptaszyska i ptaszęta rozkoszne...
Ano, nie chce. Ta infekcja. U mnie łazi z lewego ucha na prawe, na przykład, co pół dnia na spacer. Dlatego raczej obstawiam alergię niż zapalenie.
Usuń