dziś wyganiałam. Na szczęście udało się bez strat w ludziach i w sikorkach. Resztę dnia poza wyganianiem sikorki spędziłam w pracy i u mamy. Dziś zaczyna mi dokuczać nauczycielskie gardło... a jutro mam 7 godzin. Jutro mam też wizytę u okulisty z mamą. Staramy się o grupę inwalidzką, złożyłyśmy należne papiry, dziś okazało się, że do końca lutego mamy dołączyć wynik jeszcze jednego badania. Więc trzy stówy w dłoń i rejestracja prywatnie właśnie na jutro, bo na NFZ to może w końcu czerwca by się dało. Przy czym trzeba by po skierowanie do Lbl jechać.
Jutro też mają być jakieś narady pomiędzy szczeblem a auspicjami :P na temat emerytur nauczycielskich. I już jest we mnie przekonanie, że nie Dasz mi tej emerytury, jak zwykle. Przykro mi, ale zaczynam Cię traktować jak takiego ojca-tyrana, który zawsze odpowiada nie, a właściwie to nic nie odpowiada, a jak wchodzi do domu, to najlepiej się schować i osłonić głowę. Podoba Ci się taki obraz Ciebie? Jeśli nie, to może Zacznij mnie lepiej Traktować jednak???
Jest - jako jedna z mniejszych - sprawa tej emerytury, jest sprawa mamy, sprawa W. O ważniejszych dla mnie już nawet nie będę Ci pisać... Naprawdę zawsze Musisz mi mówić: nie?
Rób jak Chcesz, ale uprzedzam któryś raz, że jak do końca będę Ci wierna jak suka, to w Niebie będzie Ci cholernie głupio. Zobaczysz.
510.