wtorek, 25 maja 2021

o pleszkach i kopciuszkach

 czyli najazd Hunów w opisie z obrazkami. 

Siedziałam w drzwiach ogrodowej altanki z aparatem w garści i kompletnie nie rozumiałam, co się działo... widziałam tylko, że Pan Pleszka odgania coś, co uważałam za Panią Pleszkę, i zdumiewałam się. Zdumiewanie się nie przeszkadzało mi w pykaniu zdjęć... i dopiero na zdjęciach zobaczyłam, że domniemana Pani Pleszka jest Panią Kopciuszek, a Pani Pleszka grzecznie wysiaduje w budce. 

A było to tak. 

Budki z wysiadującą Panią Pleszką pilnuje Pan Pleszka - na zdjęciu niżej na słupku ogrodzenia. 


Ten sam Pan Pleszka w powiększeniu (i na innym słupku):


Pan Pleszka musi stać na czatach i pilnować, bo wystarczy chwila pleszkowej nieuwagi, a do budki zbliżają się Hunowieee...eee.... Pani Kopciuszek. Na zdjęciu niżej siedzi na wierzchu metalowej pergoli. 


Pan Pleszka dzielnie odgania Panią Kopciuszek, ale ona jest uparta. Hormony buzują, gniazdo budować trza.



Hunowie czają się i skradają :), aż w końcu następuje decyzja ataku bezpośredniego:


Najchętniej wleciałaby do środka, ale siedząca w budce Pani Pleszka ze swej strony dzielnie daje Pani Kopciuszek po łbie. I tak kilka razy.

Hunowie zarządzają odwrót.


Wycofują się na ustalone z góry pozycje. 

W końcu, pogonieni kolejny raz przez Pana Pleszkę i po kolejnym oberwaniu w dziób od Pani Pleszki, decydują się zainteresować kolejną budką:



W tej na początku wiosny były sikorki modre. Nie mam pojęcia, czy jeszcze są, czy Państwo Pleszkowie je pogonili, w każdym razie Pani Kopciuszek posiedziała, posiedziała, do budki nie próbowała wchodzić, a po kilku chwilach znikła. Tak to atak Hunów zakończył się sromotną porażką...


Poza tym ciężki dzień w pracy, od rana do popołudnia, zdalnie i normalnie, dużo godzin. Przygotowanie zajęć, prowadzenie zajęć, dopytywanie, ocenianie, poprawianie, sprawdzanie. Naprawdę mam dość. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz