(a na tej niewyplewionej grządce wchodzi - między innymi - pietruszka)
No. Ogród (i deszcz w ogrodzie) był dziś miłym przerywnikiem między kolejnymi częściami pracy. Rano lekcje onlajnowe i wypełnianie tabelek. Po ogrodzie sprawdzanie prac i wypełnianie tabelek. Uroczyście oznajmiam, że zakończyłam odbiór prac z marca. :P
Zapalenie naczynek limfatycznych na jęzorze udało mi się nieco opanować (oktanisept doustnie to niezły pomysł, dziękuję, chociaż smakuje paskudnie, gorzej niż woda utleniona, z którą ma bezsprzecznie dużo wspólnego) - ale ciągle zapalenie jest, ciągnie się jak bolący, zaropiały sznurek od ucha przez zatoki aż do końca jęzora, odnogą spływa na gardło. Nie wiem, chyba z którychś matur se to przyniosłam...
Lubię wodę, lubię deszcz. Deszcz ale taki spokojny i majowy nie ulewę.
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia. Pozdrawiam.
Pleszka! Takiego ptaszka widziałam w ogrodzie i nie wiedziałam co to jest. Tymczasem proszę - u Ciebie jak w atlasie ornitologicznym - odpowiedź gotowa.
OdpowiedzUsuńzapraszam tu, to też moje: https://mynewbirdwatching.blogspot.com/
Usuń