piątek, 14 maja 2021

deszszszszcz...

 






Drozdy się kąpią. Skoro i tak są mokre.... co za różnica. Można przy okazji zadbać o droździą higienę.

(a na tej niewyplewionej grządce wchodzi - między innymi - pietruszka)





Bardziej mokry nie będę. A przed jedzeniem trzeba się umyć, no.


Pleszki się tam nie kąpią. 

Zięby też nie, nawet przed jedzeniem :P.  Nie przeszkadzaj, połykam. 


No. Ogród (i deszcz w ogrodzie) był dziś miłym przerywnikiem między kolejnymi częściami pracy. Rano lekcje onlajnowe i wypełnianie tabelek. Po ogrodzie sprawdzanie prac i wypełnianie tabelek. Uroczyście oznajmiam, że zakończyłam odbiór prac z marca. :P 

Zapalenie naczynek limfatycznych na jęzorze udało mi się nieco opanować (oktanisept doustnie to niezły pomysł, dziękuję, chociaż smakuje paskudnie, gorzej niż woda utleniona, z którą ma bezsprzecznie dużo wspólnego) - ale ciągle zapalenie jest, ciągnie się jak bolący, zaropiały sznurek od ucha przez zatoki aż do końca jęzora, odnogą spływa na gardło. Nie wiem, chyba z którychś matur se to przyniosłam... 

3 komentarze:

  1. Lubię wodę, lubię deszcz. Deszcz ale taki spokojny i majowy nie ulewę.
    Piękne zdjęcia. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Pleszka! Takiego ptaszka widziałam w ogrodzie i nie wiedziałam co to jest. Tymczasem proszę - u Ciebie jak w atlasie ornitologicznym - odpowiedź gotowa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zapraszam tu, to też moje: https://mynewbirdwatching.blogspot.com/

      Usuń