środa, 5 maja 2021

oczywiście, miałam rację

 hormony przywitały mnie radosnym dzień dobry :P. Nienawidzę tego syfu. Zwłaszcza w perspektywie siedzenia na maturach godzinami. Dziś jakoś dało radę, jutro będzie gorzej... ale jutro będę w swojej szkole, może uda mi się nielegalnie wymknąć do łazienki. 

Dziś byłam w szkole sąsiedniej, zaliczyłam spotkanie z kolejnymi czterdziestoma kilkoma osobami, po wczorajszych osiemdziesięciu kilku - inna sala, inne komisja, inne dzieci. A to dopiero drugi dzień. Zakładać, że żadna z tych osób (raczej nieszczepionych) nie nosi kowida, byłoby chyba naiwnością, prawdopodobieństwo takiego zdarzenia raczej zerowe. Jutro kolejna grupa, potem aż do czwartku każdego dnia nowy zestaw. W ciągu dwóch tygodni zaliczę spotkania z tysiącem ludzi? W pomieszczeniu zamkniętym? Bez maseczek? Przez czas dłuższy niż dwie godziny? 
I co na to, przepraszam, sanepid? Przecież po takiej porcji po prostu _muszę_ wirusa złapać, nie ma bata.

Tymczasem do punktu szczepień dodzwonić się nie można, po prostu nikt nie podnosi słuchawki. Powinnam mieć jakiegoś smsa albo szkoła telefon, datę drugiej dawki mam na piątek, pojutrze. Ale skąd - nikt nic nie wie, cisza. Wymarli wszyscy na kowid?

Korzystając z cieplejszego dnia, posadziłam ipomeę na balkonie, co wiązało się z totalnym bałaganem i koniecznością posprzątania. Najbliższe noce ciągle zimne, a i dni nieciepłe, ale może wytrzyma. Naprawdę, wiosna, menopauza, Paruzja - wszystkie trzy tak samo wytęsknione, ale żadnej na horyzoncie nie widać. Prawdopodobnie pierwsza i tak będzie wiosna, czy w tym roku, czy w przyszłym. :P Chociaż zdecydowanie wolałabym Paruzję. 

2 komentarze:

  1. Ipomea - idę szukać.
    Kurcze a smsa Ci po prostu nie przysłali?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no właśnie nie przysłali. ani potwierdzenia, ani informacji o zmianie, nic.

      ipomea to po polsku wilec, ale ja mam taką egzotyczną, z ogromnymi, niebieskimi kielichami, chyba poliploid, bo nie rozmnaża się z nasion, muszę ją co roku sadzonkować.

      Usuń