balkon, który ostatnio przypominał zakurzoną graciarnię, w końcu posprzątany - sąsiad pode mną chyba skończył remont, kolejny trwa dwa piętra niżej w pionie obok :P, ale to szczegół już. Zaczynam powoli odgrzebywać się spod pokładów pyłu, myć okna i takie tam.
Na balkonie klasyka: pelargonie, surfinie, lobelia.
Oczywiście - to mój balkon! - poidełko dla ptaków.
Musi być na tyle płytkie, żeby nic się nie utopiło, i zabezpieczone przed spadnięciem z balustrady.
Po całości specjalnie widowiskowego balkonu jeszcze nie mam, ale jest już względnie czysty przynajmniej. Tia wiem, powinnam jeszcze tatarakiem podłogę wysypać. :)
Co do tataraku, ciekawam, czy żyje jeszcze ktoś, kto potrafi grać na tataraku? :)
Rano bolały zatoki, a teraz mam spuchnięte uszy. Przed chwilą było lewe, a teraz prawe :P. Niech mi ktoś wytłumaczy, co to za jednostka chorobowa...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz