środa, 31 sierpnia 2022

dziś dzwonił do mnie

pan od remontu przedpokoju. Że odezwie się za tydzień. :P

Poza tym właśnie skończyły mi się wakacje. Za 176 dni roboczych kolejne. I jeszcze siedem takich lat, i pomostówka - jeśli będą pomostówki, jeśli dożyję, jeśli nie będzie pandemii, wojny, innego nieszczęścia. Nieustannie boję się, zwłaszcza wieczorami, kiedy słyszę buczenie przelatujących tu nieustannie samolotów. Poważnie zastanawiam się, który z nich zrzuci jakąś bombę albo ostrzela. 

Wola Twoja. Mają strzelać, niech strzelają. 
Wiesz, ostatnio się zastanawiam, jaką Ty Masz koncepcję historii. Czy przeszkadza Ci, że jest wojna. Czy ta wojna jest zabawką w Twoich Rękach. Kto Chcesz, żeby wygrał. Czy Chcesz, żeby to się jak najszybciej skończyło. 
I że na pewno Patrzysz na to wszystko zupełnie inaczej niż ja. 
Znowu przelatuje samolot. Któryś z nich kiedyś strzeli. Wiem.

Tymczasem - no co ja mogę tymczasem. Modlę się. I czekam. Aż strzeli.

357.

wtorek, 30 sierpnia 2022

żyję, żyję

 czas nierówno podzielony między przygotowania do pracy, spotkania z przyjaciółmi i rodziną (nie zawsze łatwe...), dokupowanie elementów wyposażenia wnętrz, podlewanie ogrodu, modlitwę, kuchnię, zmaganie z ciałem (miałam rację co do PMS :P), wnoszenie do domu tego, co 3 miesiące temu wynosiłam - tyle że teraz z sortowaniem, wyrzucaniem, oddawaniem. Żarówki znalazłam w pojemniku na ciasto, kawę w pojemniku na pierniki. 


wieczorem
strasznie mnie bawi, a jednocześnie przeraża,  hm kultura ukrywania zła, udawania, że nic się nie dzieje i nie mamy problemu. Dziś dzwoni do mnie pewna nabożna niewiasta i przejęta bardzo pod sekretem opowiada mi o lokalnym skandalu, do którego doszło ładnych parę lat temu, a trząsł się od niego cały internet... w społeczności lokalnej sprawy nie było, a sekret obowiązuje do dziś. :P Rzeczywiście, w takiej hm kulturze zło może się plenić bujnie i całkowicie bezkarnie, czemu nie. Jedyna nadzieja w sądzie ostatecznym...

Po drugie. Na moich oczach wali się do końca to, co taką pracą próbowałam kiedyś budować. I to nie jest łatwe, no. 

27.08. 353
28.08 354
29.08 355
30. 08. 356

piątek, 26 sierpnia 2022

no to mam łóżko

 jak powiedziała Magda, w drugie dziesięciolecie w nowym łóżku :P. A nawet z nowymi meblami.



Nie że mi się jakoś specjalnie podobają :P, ale są w miarę solidne, dość pakowne i nie ranią mojego zmysłu estetycznego, no. Najśmieszniejsze są gałki, ale to pokażę potem. Na razie idę wypróbować łóżko :))).

352.

czwartek, 25 sierpnia 2022

no to dycha

  Nam stuknęła... czy raczej stuknie za kilka godzin. Rzadko które ze znanych mi małżeństw osiąga taki staż :P. I ostatnio rzadko który ksiądz. Albo odchodzą, albo umierają w podejrzanych okolicznościach... Pamiętasz, 10 lat temu to był zupełnie inny świat... świat  sprzed wojny, sprzed pandemii, sprzed skandali takich i innych. Jeszcze ludzie bywali trochę inni. A może tylko we mnie było więcej - nie wiem - wiary, optymizmu, naiwności.

Tego mi ubyło. Przybyło parę kilo i dużo siwych włosów, poza tym chyba jednak wszystkiego mi ubywało...  Myślałam dziś w nocy, że tyle mi przez tą dekadę Odebrałeś. Że w zasadzie nie zostało już nic. Może oprócz upartej wierności. Która i tak okaże się nic nie warta. 

Chciałabym, żeby to było inaczej. Inny świat, inny Kościół, inni ludzie. Wiedzieć, że Jesteś, że Prowadzisz, że nie jest Ci wszystko jedno. Że jestem tu po coś komuś potrzebna. No ale. Prawdopodobnie po tej stronie życia niczego dobrego już nie zobaczę. Ani niczego złego nie odwidzę. 

Napiszę jeszcze raz. Nie wiem, czy teraz miałabym odwagę wejść w konsekrację. Ze świadomością, że wchodzę w taki właśnie Kościół i w takie właśnie zmaganie, i w taką sytuację, że Ty nie Pomożesz. Ale jak hobbit w Rivendell - nawet gdybym wiedziała i nie miała odwagi, byłabym bardzo nieszczęśliwa, że odwagi nie mam. 

Nie wiem, Panie, co dalej z tym moim, nie, z tym Twoim życiem. Nie mam już żadnych pomysłów. Mam coraz bardziej dość. Tia wiem, to, że ja nie widzę drogi, że jej teraz nie ma, nie oznacza, że jej kiedyś nie Otworzysz. Jeśli Zechcesz. Ale czy Zechcesz? Dla baby? Jak dotąd, nie Chciałeś... może nie Chcesz wiedząc, czyje trupy musiałyby wtedy leżeć na brzegu Morza. Więc lepiej już niech baba nie przechodzi, prawda? 

Ja nie muszę przechodzić, Panie. Te 10 lat termu tyle myślałam, tyle mi się wydawało. Teraz już nic nie myślę i nic mi się nie wydaje. Nie wiem, może tak było z Miriam po ukrzyżowaniu - może Ona jedyna wtedy wierzyła, że zawalenie się wszystkiego nie oznacza przekreślenia Bożych obietnic. Jeśli jakieś były...

Nie wiem, Panie. Nic mi nie Musisz pokazywać ani udowadniać. Chciałabym zobaczyć drogę przez Morze i te trupy na brzegu, i śpiewać Ci hymny. Pewnie nigdy tego nie będzie, no. Nie musi. 

Ciągle bardzo Cię kocham. Wiesz?

351.

środa, 24 sierpnia 2022

faza meble: mode on

 już mi się po nocach śnią horrory z tematem przywozu mebli w tle. :P Kilka najbliższych dni to temat mebli, w każdym razie. I wiem, ani nikt tego za mnie nie załatwi, ani nikt mi nie pomoże. Ty Masz tyle ważnych rzeczy na Głowie, wojnę na Ukrainie, poważne ludzkie kłopoty, kilka niełatwych problemów w Twoim Kościele i nie mam zamiaru Ci tej Głowy zawracać moimi pie***łkami. Ale jest to dla mnie sytuacja trudna. I pewnie tylko spektrum w ogóle wpadłoby na pomysł, że lepiej żyć bez mebli, niż sprowadzać nowe... 

Teraz czekam na odpowiednią godzinę, żeby zdzwonić się z kierowcą. Pamiętasz? kiedyś przed 7.00 dzwoniłam do Formatora Pierwszego, to była jedyna godzina, kiedy ewentualnie dawał się złapać... też się bałam. No, dla Ciebie. I co? Sam Widzisz, co z tego wynikło... Zresztą. Znam paru ludzi, którzy też dla Ciebie tyle, w szczerości, w miłości, w zmaganiu ze strachem - i co. Czemu Zostawiasz na krzyżu. Czemu Pozwalasz wrzeszczeć bluźnierstwa. Czemu Pozwalasz robić takie rzeczy. Gdzie, do cholery, Jesteś?

Zająłbyś Się chociaż tą Ukrainą, skoro już nie zawracam Ci Głowy (ani niczego innego) moimi piiii.


Po południu
meble w pudełkach stoją na środku pokoju, w którym na podłodze spałam. Montaż ma być pojutrze. Teraz będę spać na podłodze w pokoju, w którym jest wielkie nic czekające na ustawienie mebli. OK, dywan se rozwinę i będzie. Może tylko dwie noce... Wypompowana nerwowo, zmęczona 34 stopniami na termometrze, zaraz muszę iść podlać ogród. 

350.

wtorek, 23 sierpnia 2022

znowu padłam

 u nas ciągle upały po trzydzieści kilka, a ja po poprawce matur, paru innych rzeczach i z remontem na głowie, po nocy nieprzespanej (do północka ganiałam szerszenia po pokoju, potem obudziłam się, bo była burza, a o piątej organizm się już wyspał) - zwyczajnie padłam. Zaraz skończę pompejankę (to kolejna trudna, jedna z trudniejszych), przeczytam brewiarz i idę spać. 

Nie wiem, może oni maja rację w tym Kościele, może baba faktycznie jest od rodzenia chłopców (żeby miał kto na księdza iść) i czasem dziewczynek (żeby potem też ktoś mógł tych chłopców rodzić),  i odmawiania różańców, choćby w kółko i bez sensu. Do niczego innego w każdym razie nikt baby w Kościele nie potrzebuje, prędzej jest złem wcielonym, przyczyną grzechu porządnych facetów i zagrożeniem... no to ja będę klepać w kółko te różańce, skoro nic innego nie mam w Kościele do roboty, no. Uparta, głupia baba. 

349.

poniedziałek, 22 sierpnia 2022

opowieść o poduszkach

 mieszkając w czasie remontu u mamy, reodkryłam poduszkę.


Poduszka z historią pewnie tak długą jak moja :P, pamiętam ją od zawsze z domu babci spod Chełma, teraz spłowiała, wytarta i pamiątkowo-muzealna. Z nudów złapałam kawał kanwy i spróbowałam ją odtworzyć. Wyszło mi takie coś na motywach.


Ja robiłam małe krzyżyki na drobnej kanwie, 2 na 2 zamiast jednego dużego krzyżyka nakładanego ze wzoru babci, a i to wyszło za małe i trzeba było za przeproszeniem tęczową obwódkę dorobić.

Potem wzięłam się za konserwację autentyku.


Nakładałam te nakładane krzyżyki w miejsca, gdzie nici się wytarły, zostawiając maksymalnie dużo nici oryginału. O ile ze szczenięctwa pamiętam pierwowzór, był kolorystycznie jakoś pomiędzy wersją odzyskaną a nowopowstałą. Ale spoko, ta nowa też zblaknie i się wybrudzi. :P 

I teraz poduszka ma dwie strony. 



Z innych. Przeraża mnie perspektywa zaczęcia roku szkolnego, przeraża mnie perspektywa zakupu nowych mebli... pewnie niejeden socjodebil w mojej sytuacji stwierdziłby jak ja, że w sumie bez mebli też jest w domu dobrze i po co jakieś nowe, no. :P 

348.

niedziela, 21 sierpnia 2022

zasypiaaaam

 imieniny są wykańczające. Święta Joanno Franciszko sprzed reformy kalendarza, módl się za mną. 

347.

sobota, 20 sierpnia 2022

dalej się zmagam

 i tak będzie do us* śmierci, wiem. Temperatury plus 30, ja chyba w końcu dążę do upragnionej menopauzy, bo pot mnie zlewa ciurkiem, szczególnie jak się czymś zdenerwuję. A denerwuję się na okrągło. Dziś zaczęłam od podlewania ogrodu, potem  były zakupy, potem podmalowywanie ściany pokaleczonej przy wynoszeniu mebli (zamaluj farbą dziury w tynku, no). Potem gotowanie obiadu (mama uznaje wyłącznie obiady na gorąco, zresztą od rana piekła ciasto ze śliwkami, trzy blachy - kuchnia jak piec martenowski). Pod wieczór ja się wzięłam za ciasto, jutro mam imieniny, jakieś trzeba mieć, ciasto, nie imieniny, nie :P. Dla odmiany chciałam zastudzić takie z galaretką, oczywiście w tych piiiiii...ekielnych temperaturach galaretka przeciekła przez tortownicę, zalała lodówkę i stół, stoi teraz na stole i mam ją głęboko w, jak chce, niech cały świat zalewa. Miałam jeszcze piec ciastka z różą, ale to pewnie jutro.

Z nowin: muszę na akord zabierać do swojego domu wszystkie swoje rzeczy, bo przyjeżdża rodzina. Kłopot w tym, że nawet nie mogę tego gractwa rzucić na stos na środku podłogi, bo a. na podłodze śpię i b. jeśli przyjadą meble, gdzieś je trzeba położyć, poskręcać i postawić. Druga nowina: sąsiadka, która jest przekonana, że kowid nie istnieje, szczepionki zabijają, a noszenie maseczek jest prześladowaniem, dziś nie otworzyła mi drzwi, bo miała kontakt z kimś, kto jest chory na kowida. Zostawiłam jej rukolę na wycieraczce, rozmyślając nad przewrotnością świata tego. Sąsiadka, oczywiście, już na wszelki wypadek leczy się amantadyną, bo czymże. Nie mam pojęcia, skąd ją ma :P. 

Poza tym martwię się o mamę, bo źle znosi upały - zresztą mam wrażenie, że sama robi wszystko, żeby je źle znosić. Choćby to pieczenie ciasta dziś i obiad z piekarnika... poza tym prasowanie i inne takie zajęcia na upalne dni. Wczoraj nie wytrzymałam, owrzeszczalam ją - oczywiście nic to nie dało. Wynajduje sobie takie problemy i zajęcia, na które nikt by nie wpadł... Mój dziadek mawiał, że głupiego robota lubi. A ja myślę, że jest odwrotnie. :P To głupi lubi robotę. 

Ja roboty nie lubię, o nie. :P

Mam szczerą ochotę piiii tym wszystkim o podłogę, strzelić focha i pójść w cholerę. Co  by znaczyło, że menopauza jednak jeszcze w lesie. :P Typowy PMS. Nienawidzę tego. OK, mogę przyjąć, że to kara za grzech pierworodny, no. Całe te uroki kobiecości, fizyczne i psychiczne. Na co  komu baby, jakby nie wystarczyła próbówka i inkubator. 

346.

piątek, 19 sierpnia 2022

zmagam się

 z rozmeblowaniem, umeblowaniem i zabudową przedpokoju. 

Co do rozmeblowania: próbujcie przekonać moją mamę, że dwudziestoletnie meble z płyty nie są nowe i nie zasługują na pozostawienie na kolejne 30 lat (mam nadzieję, że potem to problem moich spadkobierców). Mama do wczoraj miała nadzieję, że te meble komuś sprzeda, bo przecież wszyscy chcą mieć takie ładne meble. Minęły dni ogłaszania w internecie i na mieście, nic. Mama niezrażona obdzwoniła swoje koleżanki i kilka dni czekała na odpowiedź, że któraś umiera z pragnienia posiadania takich mebli, a tu... nic. :P Potem mama oświadczyła, że ona te meble weźmie do siebie, a wyrzuci swoje - wprawdzie jakieś 30 lat starsze i oglądowo brzydsze, ale przynajmniej z porządniejszej płyty. Co z tego, że w moich meblach nie chodzą szuflady i parę miejsc się sypie - są ŁADNE. :P Postawiłam mamę naprzeciw meblościanki i zadałam kilka pytań: ok, gdzie tu schowasz swoje książki? Gdzie tu pomieścisz swoje naczynia? itp. Nie da się. 

Zaczęłam szukać kogoś, kto za niską opłatą wyniesie mi meble na śmietnik. Nikt nie chce. Dawanie ludziom pieniędzy za darmo, za fakt istnienia, posiadania dzieci czy bycie biednym jakoś nikogo specjalnie do pracy nie zachęca.... Po tygodniu któraś z firm zgodziła się, że dziś wieczorem mi to wywiezie, nie nie nie, nie za darmo, za parę stów. Na co mama: a może oni sobie te meble wezmą? No. Myślę, że szukałaby chętnego na meble do przyszłorocznej zimy, gdyby nie to, że się fffkurzyłam, wzięłam młotek, śrubokręt i kombinerki, poodkręcałam, co się dało i wyniosłam osobiście na śmietnik. Może nie przyniesie. :P

Tak czy inaczej, czekam na wywiezienie szkieletów meblościanki i chcę dziś złożyć zamówienie na nowe łóżko i parę szafek, bo od kilku nocy śpię na podłodze. Mój kręgosłup odmówił dalszego  tolerowania wgniecionej kanapy. Oczywiście mama tą kanapę chce. Firma przeprowadzkowa hopefully wyniesie od niej jedno łóżko, chyba ze czterdziestoletnie, a wstawi moją wyleżaną dwudziestoletnią kanapę. OK, jak musi, niech ma. Nie życzę żadnemu gościowi, żeby go na niej położyła, może się uda. A łóżko mamy faktycznie dużo lepsze nie jest. 

Co do przedpokoju - po kilku bezskutecznych rozmowach już byłam zdesperowana, szukałam różnych firm i takie tam. No ale był jeden pan i obiecał, że we wrześniu mi to może zrobić, ma się odezwać co i jak. Może się odezwie.

Może firma wywozowa zabierze dziś meble. Może zamówię nowe. Może pan od przedpokoju dotrzyma słowa. 

A póki co - dalej nie wiem, gdzie co mam, poginęło mi masę rzeczy, podejrzewam, że część mama gdzieś powysadzała. Torebka, na przykład, której potrzebuję głównie wychodząc na niedzielną mszę (poza tym nienawidzę wszelkiej maści torebek), a której mama wcale nie widziała i na pewno ja ją muszę gdzieś mieć, znalazła się w poniedziałek między torebkami mamy. Bo ona akurat uwiellllbia torebki i ma ich ze dwadzieścia. :P

Poza tym zaczynam mentalnie wracać do szkoły. We wtorek siedzę w komisji, potem poprawki, rada, wio, patataj. Napływają zaproszenia na konferencje, ale na razie je konsekwentnie ignoruję. Wypalony nauczyciel to zły nauczyciel. Puśćcie mnie na emeryturę. choćby po trzydziestu latach pracy. 
Ten rok szkolny będzie dwudziesty dziewiąty. Solidnie, fizycznie przy biurku, żadnych tam urlopów ani nic - większość tych lat pracowałam z kodeksu, nie z karty. I naprawdę mam dość. 

16 sierpnia 342
17 sierpnia 343
18 sierpnia 344
19 sierpnia 345

poniedziałek, 15 sierpnia 2022

to jeszcze kilka zdjęć

 gdybym miała narysować mistykę, byłoby jakoś tak:


A poniżej: Gloria.


Nie ma Go tu, no.


Ja nie wiem, gdzie Jest. 


Rynek.


Lew. Chyba nie Aslan, chociaż fajnie by.


Ta róża pachniała cytryną i melisą. 


a ta nie pachniała. Ale jak się tak wygląda, nie trzeba pachnieć. :P



Prosimy nie strzelać w środek tarczy. Pająk prosi.


I jeszcze prosimy.... hmhmmmm....


Chciałabym znać historię tej kapliczki. Może Kiedyś.


Rybki były tak szybkobieżne? szybkopływne? że dziwię się, że są na zdjęciu w ogóle.


A kora z jawora odpada po zakrętach. Pozostaje pusta mapa.


Potem zostaje tylko memento mori.


Na stacji kolejowej. gdyby kogoś podróż pociągiem przynagliła do czynienia pokuty i dzieł miłosierdzia, proszę:


A gdyby ktoś w podróży zgubił parasolkę....


Taki dach ogródka przy restauracji, no.


Inna restauracja. Zjedz do końca, bo strzelam. :P


Kocimiętka w salonie luster.


I spoooko, nie powiem nikomu, gdzie jest to gniazdo:


ani gdzie jest to.


341.

niedziela, 14 sierpnia 2022

opowieść o architekturze

 dobrze było tam być. Z tymi ludźmi. Dziękuję :kwiatuszek:.


Najpierw drewniany kościółek z lożą honorową dla sponsora :). 



Okienko loży widoczne za okapem :) ambony. Łatwo mi sobie wyobrazić, że w loży z widokiem na prezbiterium zasiadali jacyś szesnastowieczni potentaci, szczególnie zasłużeni dla parafii. To były czasy, kiedy mszę głównie obserwowano (albo i nie :P), więc oddzielne wejście z zewnątrz (schodki patrz niżej) stanowiło raczej udogodnienie (nie mieszano się z plebsem) niż niewygodę.



Punkt drugi: katedra z polewanymi, emaliowanymi czy szkliwionymi może cegiełkami.


Takie cegiełki, najczęściej czarne, ale też jasne lub zielone, przewijały się na różnych budynkach na tyle często, że zastanawialiśmy się nad ich pochodzeniem i rolą. Prawdopodobnie świadczyły o statusie ekonomicznym użytkowników lokalu.

To już niegdysiejsza poczta:



(tia wiem, słońce mi świeciło w obiektyw...)

Punkt trzeci: bardzo, bardzo stary kościół...  koronkowa robota.






Z tego kościoła taki oto kwiatek, autentyczny, aczkolwiek nie wiem, czy se ktoś po prostu jaj nie robił :). 


:)))


Punkt czwarty. To już Łódź. Stajnia jednorożców.


właśnie takich:



Punkt piąty - kaplica dominikanów. 


I że bonum est praestolari cum silentio. I że łatwo jest gadać kazania o kryzysach, pod malutkim warunkiem, że samemu się akurat w kryzysie nie jest. 


Punkt szósty: kolejny kościół. Św. Antoniego i Jana, nienienie, wcale nie świętej Tereski, nie. :) Nie.


I że w moim przypadku to jest kwestia wierności. Może walki o wierność. 

340. Jeszcze trochę mniej niż tysiąc. 

sobota, 13 sierpnia 2022

opowieść o palmach

 czyli kilka zdjęć z ostatniego wyjazdu.

Gdzie nie poszliśmy, tam były palmy. Aż dziwne, że to nie Karaiby, tylko Śląsk i Łódź. 






Niektóre drzewa oglądaliśmy od wewnątrz. Grunt to kogoś poznać na wylot, no.


To jest moje drzewo - sosna wejmutka. Kiedyś będzie tam tabliczka z moim imieniem :).


A to jest dąb, przy którym też będzie kiedyś czyjaś, nie moja, tabliczka:


Bluszcz był w gratisie. :)))


Faunistycznie proszę, oto rudzik:


 Przysłuchiwał się dzielnie naszym rozkminom na temat Słowa - tia, nie chcę paść was dłużej, co ma umrzeć, niech umiera, co ma zginąć, niech ginie, a te, co pozostaną, niech się wzajemnie pożrą. Że byłam naprawdę najemnikiem, któremu (już?) nie zależy. Że najemnik to ten, który jest w Kościele, bo mu tam dobrze. Duchowo, psychicznie, emocjonalnie, socjalnie, bytowo, ekonomicznie. Ma zapłatę. I że najłatwiej patrzeć na Kościół z perspektywy owcy, bo owca nie musi wybierać, lezie za najemnikiem i za stadem jak owca, nawet jak obrywają kopyta. Łatwiej być skrzywdzoną, beczącą owcą niż zniechęconym do owiec pasterzem...


Rudzik aż łepek przekrzywił, nie wiem, czy przyznał nam rację.


Kowalik pukał: taktak, tak, taktaktak.

Jaszczurka zdania nie wyraziła. 

Już raz straciła ogon, co się będzie znowu narażać. 

Wrona, co zdążyła już z tego wszystkiego osiwieć, wyraziła raczej czarne opinie.


Do egzotyki wracając:





A tu taka mała rybka :)

I że jesień idzie...





... a żółwiom żal. Lata.


Tylko łyskom gorąco. Biorą prysznic. A mi, nieco melancholijnie, przypomina się Szara Szyjka. Pamięta ktoś?



Będzie jeszcze o Łodzi i o Śląsku, tym razem architektonicznie i nieco zabytkowo, ale nie tylko. Jak znajdę chwilę. 
Pozdrawiam Pana, który dziś rano wszedł tu z ukrytej tożsamości i myśli, że go nie widzę. Widzę widzę, taki charyzmat. :P. Nie tylko ja Pana pozdrawiam, Łódź i Śląsk też. 

12 sierpnia 338
13 sierpnia 339