środa, 30 sierpnia 2023

przeżyć jutro

 jutro mama ma operację zaćmy i strasznie się denerwuje, i dlatego od kilku dni jest po prostu niemożliwa. Gdyby mogła, stałaby już pewnie pod oknem szpitalnej okulistyki. Z jednej strony ją rozumiem, a z drugiej nie daję sobie rady z nieustającym jęczeniem, wyszukiwaniem problemów, z tym, że odbieram każdy jej zarzut jako skierowany bezpośrednio przeciwko mnie. Lekarz rodzinny źle wypełnił jakiś ważny papier, ok, kto winien? - córka. :P Bo ja ten papier z przychodni przyniosłam. BTW lekarza nawet nie widziałam, bo jest na urlopie. No ale jestem winna, czuję się winna i tak jest za  każdym razem, za każdą piiii***ołą. 

Szkolenie zawodowe straszliwie mnie wynudziło i marzę, marzę, marzę o emeryturze. Pogoda jest okropna. Jak nie upał to burza albo przynajmniej deszcz. Jedno ze spięć z mamą dziś wzięło się z faktu, że będąc na ogrodzie zapomniałam przynieść chrzanu (niewydarzona córka), a drugie z innego faktu, że wyszedłszy na autobus miejski po obiedzie z intencją pojechania na ogród i przywiezienia tego chrzanu trafiłyśmy akurat na deszcz, mama zmokła i zmarzła, oczywiście przez niewydarzoną córkę. Syfy na gębie mnożą się w tysiące, jak trzody na łąkach po Bożym błogosławieństwie. Cały czas biorę acyklowir i nic nie pomaga, sama już nie wiem, a może to te piii hormony - od wypadku wyłączył mi się cykl i od tamtego czasu żyję w nieustannej obawie, że to cholerstwo lada dzień znów się włączy... i tia, wiem, 99% dorosłych kobiet w tym kraju ma odwrotnie, co się stanie, jak się _nie_ włączy, no. :P Doceniam poczucie humoru Góry, naprawdę. 

Parę zdjęć z dni ostatnich:





681.

wtorek, 29 sierpnia 2023

już mam dość

 i znowu najchętniej uciekłabym daleko i zamieszkała na pustyni. Pustelnia brzmi tak kusząco. 

28 sierpnia - 679
29 - 680

niedziela, 27 sierpnia 2023

na niebie i na ziemi

 na niebie jakiś szalony kompozytor zamazał błękit czymś na kształt nut, takich z ogonkami na dół, więc raczej tonacja utworu dość wysoka?


a na księżycu dziury po rozbitej sondzie chyba nie widać, no chyba że to ten dół po prawej. Nie widać też tej drugiej sondy, co się ponoć nie rozbiła.

Strasznie śmiecimy w kosmosie... myślę o pozostałościach tych wszelkich rozbitych machin i takich tam. Ktoś kiedyś będzie za to odpowiadał. 

Tymczasem na ziemi, na moich kawałkach ziemi przynajmniej:







Co do moich ostatnich zajęć, to znowu umieram w upałach, latam z mamą po lekarzach, z obrzydzeniem myślę o powrocie do szkoły, załatwiam kolejne sprawy organizacyjno-finansowe, w tym zakupy, także związane ze szkołą. Nie wiem, czy upały, czy stres, czy inny diabeł, ale źle się czuję. Od strony łba i żołądka. Tymczasem wynaleźli legionellę, która szaleje w Rzeszowie i zabija jak niegdyś, na początku, znajomy koronawirus. Wynaleźli też parę powiązanych teorii spiskowych, jak niegdyś przy znajomym koronawirusie. What's next, bo ciekawie nam się robi, oj ciekawie.

Książka dobija do połowy. Myślę, że - zanim zobaczy ją wydawnictwo - będę ją musiała dać kilku ludziom do przeczytania i skorygowania błędów i nieścisłości. Bo już sama głupieję w tym wszystkim, niedługo będę sprawdzać, jak się nazywam.

Z ciekawostek z dzisiejszego kazania, to Wielebny powiedział, że odpowiedź na ewangeliczne pytanie "za kogo Mnie uważacie" można naocznie stwierdzić na podstawie obecności w kościele. Znaczy, jesteś w kościele, czyli uważasz Jezusa za Mesjasza, nie ma cię, to nie uważasz. A ja myślę, że znam wielu ludzi, którzy są w kościele (i w Kościele) bez większego związku z Jezusem. Bywa, że ze względu na innych ludzi albo na jakieś inne czynniki, które łączą się z doczesną materialną lub emocjonalną korzyścią. I myślę jeszcze, że najlepszym świadectwem Mesjaństwa Jezusa są ci, którzy do kościoła nie przychodzą (i w Kościele nie są) _dla_, ale _pomimo_. Czasem mimo wszystko. Myślę, że i Kościół, i świat bardzo takich ludzi potrzebują. W każdym razie ja potrzebuję. 

No i poza tym to parę dni temu Mieliśmy jedenastą rocznicę. 

24 sierpnia - 675
25 - 676
26 - 677
27 - 678

środa, 23 sierpnia 2023

uffff trochę chłodniej

 przez ostatnie dni zajmowałam się głównie umieraniem z gorąca. :P Oprócz tego, że dwa przedpołudnia poświęciłam na dozór nad maturami poprawkowymi, a kolejne dwa na zakupy, w tym obuwnicze (wracając w niedzielę z kościoła zostawiłam na chodniku kawałek podeszwy od sandałów, no gdzie jak gdzie, ale do kościoła to już w tych sandałach nie pójdę, bo ci, co za mną, pękną jak klęknę :P). No i dziś w końcu dotarłam na ogród. Bladym świtem, bo już jest gorąco znowu.

Chryzantemki dokupiłam, żeby wetknąć coś w puste miejsca, gdzie wszystko wyschło.






Cukinia sczezła, ale dynie jakimś cudem ocalały.




Gdyby ktoś nie wierzył, wrzesień za pasem. A nawet za cienkim paskiem.


Z fauny udało mi się uchwycić:



19 sierpnia - 670
20 - 671
21 - 672
22 - 673
23 - 674

piątek, 18 sierpnia 2023

z dokonań

 skończyłam wreszcie wiosenną serwetkę


i uszyłam z prześcieradła (sic) dwuczęściowy komplet spódnica i top. Na upały.


Upały upałami, przewiewność przewiewnością, obszerność obszernością a komfort komfortem, ale wiem, muszę zacząć się ruszać (i schudnąć), bo przez te przesiedziane w pokoju wakacje naprawdę mam 15 kilo za dużo. Tylko weź się ruszaj jak za oknem non stop powyżej trzydzieści. I ani kropli deszczu. Biegam o świcie na ogród, podlewam. Wracam rano i już więcej nie wychodzę. Odpoczywam, niestety trochę gotuję (niestety bo to gorące zajęcie, no), modlę się, siedzę w książce. Pisałam już - mozolnie idzie, bo wszystko trzeba sprawdzać. Pamięć zawodzi, więc trzeba szukać źródeł, materiałów, cytatów. Minęło już ładnych parę lat od czasów, kiedy miałam to wszystko na świeżo...

Zaczynam też, niestety, myśleć o pracy. W poniedziałek i wtorek siedzę na poprawkach matury. W kolejnym tygodniu wewnętrzne szkolne atrakcje, rady i takie tam. I jeszcze ta operacja zaćmy u mamy. Zaczynam rzygać na słowo "lekarz". 

17 sierpnia - 668
18 - 669

niedziela, 13 sierpnia 2023

na grzyby

 






To akurat kolekcja kozaków, ale generalnie u nas końcówka pierwszego wysypu prawdziwków i wszelkiego rodzaju grzybów końca lata. A ja nieustannie marzę, żeby doba była ze trzy razy dłuższa, może wyrobiłabym się z grubsza z najważniejszymi rzeczami... 

664.

sobota, 12 sierpnia 2023

non omnis moriar

 oświadczył mój ogród.











A ten kos to mam nadzieję młode z mojego gniazda. 

Generalnie wszystko okazało się w miarę w porządku, tylko teraz nie wiem, w co ręce wsadzić. Ogród zarośnięty, w domu bałagan, mamie trzeba dwa razy dziennie aplikować leki (do wczoraj brała jeszcze krople do oczu co 4 godziny) - do tego zakupy, kuchnia, książka, milion domowych spraw (i to na dwa domy). Nie potrafię znaleźć dobra w tym wypadku. Zamotał mi życie, zabrał miesiąc czasu i pół drugiego, zmarnował kawał mojej pracy, przegonił po lekarzach jak za przeproszeniem sraczka po szaletach miejskich :P, a przez miesiąc siedzenia w domu nad mamą przybyło mi chyba z piętnaście kilo - tylko po to, żeby usłyszeć, że wszystko jest zgodnie z wiekiem. :P Naprawdę, nie potrzebowałam tego słyszeć :P. Nie wiem, skąd mam teraz wziąć siłę na kolejny rok pracy. Mam poczucie tkwienia w totalnych zaległościach i nieziemskiego zmęczenia. A za tydzień zaczynam kolejny rok szkolny. I muszę przeżyć jeszcze trzy. Roki. Szkolne.

Znaczy, nie muszę, ale jak chcę zobaczyć chociaż dzień na emeryturze, to powinnam.

Pieprznęłabym tym wszystkim i uciekła w Bieszczady. I ani jednego lekarza w życiu więcej. Proszę. 

11 sierpnia - 662
12 - 663

czwartek, 10 sierpnia 2023

zawiodłam mój ogród :(

 










Wszystko wyschło, gniazdo po kosach już dawno puste. Najbardziej żal zmarnowanych w tym roku owoców. Ususzyły się, opadły. Maliny, porzeczki, wiśnie. Kompletnie zdechła cukinia, miałam piękne trzy krzaki, nie zostało nic. 

Coś mi się porobiło z rukolą, może ktoś wie, co? Mam rukolę wieloletnią (miałam też jednoroczną, ale wyschła). Do wypadku jadłam ją w dużych ilościach i było ok. Teraz nawet kilka listków na kanapce powoduje potworne zawroty głowy (i lekkie zaburzenia żołądkowe, ale głowa dominuje w hm procesie chorobowym). Mija kilka godzin i zjawisko przechodzi samoczynnie, jak kac. :P Tak mam i po rukoli z ogrodu, i po rukoli z własnego balkonu. Mama nie wierzyła, ale ostatnio miała to samo. Szukam i szukam, i nie mogę się doszukać, co mogło się stać? 

8 sierpnia - 659
9 - 660
10 -661