środa, 31 stycznia 2024

czeczotki

 łał. 




Na Ważce cała opowieść o dzisiejszym spacerze. 

Wczoraj do późna robiłam szkolenie o AI. Hm. Wydaje mi się, że trochę z nią tak, jak z elektronicznym dziennikiem: na piechotę na papierze i szybciej, i łatwiej, ale nie wypada :P, bo trza nowoczesnym być, więc wszyscy klniemy w żywe kamienie i marnujemy kupę czasu, ale _musimy_ używać dzienników elektronicznych/sztucznej inteligencji. OK, może za paręnaście lat ludzie się douczą, a programy dotrą (i usprawnią) na tyle, że obsługa tego dziadostwa nie będzie wymagać aż tyle czasu i nerwów. Mam nadzieję, że będę już wtedy szczęśliwą emerytką. Po drugie. Pani na szkoleniu stwierdziła, że te wszystkie meety, klasrumy, stronki i aplikacje do tworzenia testów i kłizów i takie tam to też AI. Czyli jak ten gość, co przez całe życie nie wiedział, że mówi prozą, ja od lat używam sztucznej inteligencji (i mam nadzieję, że nie tylko hehe) :P. Chyba. Po trzecie. Na szkoleniu biadolili, jak to pandemia na nas spadła nagle a niespodziewanie, i biedni nauczyciele zostawieni sami sobie biedzili się, by pokonać te wszystkie niezmiernie skomplikowane stronki i aplikacje... hehe. Moje szkolenie z klasruma trwało minut 5, a meeta po prostu pokazali mi, jak włączyć. Czego tu się było uczyć w ogóle, pytam? Po czwarte. Wydaje mi się, że analogiczne szkolenia powinny polegać na przekazaniu listy linków do klikania i wypróbowania funkcji - po prostu zawiadomcie nauczycieli, że to i to jest i można to wykorzystać do tego i tego. Bo oglądanie na ekranie, jak Pani Prowadząca coś tam robi (nie wiadomo jak i na czym, bo widzimy tylko efekty) raczej niewiele kogokolwiek nauczy. Co chwilę pytałam: ale jak Pani do tego weszła? Gdzie to jest? To darmowe czy płatne? I Pani Prowadząca musiała przerywać swoją pięknie przygotowaną prezentację i udzielać odpowiedzi, zupełnie nie wiadomo po co. :P 

Okropnie mieć mnie na szkoleniu, wiem. Obiecuję, że już w tym roku na żadne szkolenie się nie zapiszę. :)))

835.

wtorek, 30 stycznia 2024

wiosna?

 Sprzątam powoli mieszkanie, nadrabiając to, czego nie tknęłam przed Bożym Narodzeniem. Do tego wykorzystałam piękny, słoneczny dzień na dłuuugi spacer. Coming soon on Ważka. :) 

A co do wiosny? zimy? w moim ogrodzie, to są tam obie. Oto zima:









a oto wiosna:





Wiosny jakby mniej, ale już zaczyna się trochę jak w tajemniczym ogrodzie. :)



Teraz będę chuchać, dmuchać, czekać. Za chwilę odsłaniać, plewić, podziwiać. 

834.

poniedziałek, 29 stycznia 2024

duże zamieszanie

 na początek ferii. Rozebrałam choinkę


a tymczasem choinka za oknem ubrała się w gustownego dzięcioła



z wieloma perypetiami odstawiłam mamę do podologa, zaliczyłam mikrospacer po parku, zupełnie wiosennym




i czyjeś urodziny. 

W międzyczasie milion innych drobiazgów, jak przygotowanie jedzonka dla ptaków, pranie i takie tam. I generalnie nawet gdybym nie musiała chodzić do pracy :P, i tak nie starczałoby mi doby na wszystko, co chcę zrobić...

833.

niedziela, 28 stycznia 2024

ciemierniki

 w końcu wiosna idzie.


Ciemierniki wykonane metodą znaną skądinąd :) zastąpiły świąteczne wisiadełko dookoła wizjera w drzwiach.


A poza tym łeb mi pęka i wiele więcej dziś nie napiszę. Jak pogoda się ustabilizuje, pewnie mi przejdzie. Tyle, że byłam na spacerze i pewnie jutro na Ważce go opiszę. 

832.

sobota, 27 stycznia 2024

ostatnie w tym roku

 zdjęcia choinki




U mamy dziś choinkę rozebrałam, a potem sprzątałam pół dnia. Poza tym ogarnęłam pół miliona drobiazgów domowych, na które dotąd nie miałam czasu. Na przykład na parapecie w kuchni stanęła skrzyneczka z ziołami


które powoli trafiają do kanapek (zielistka nie :P). Naszczepiłam listopadki, a stare wyrzuciłam, bo nie mieściły mi się już absolutnie nigdzie. Ogarnęłam zepsutą zasłonkę do kuchennej szafki - czy ktoś pamięta jeszcze szafki z zasłonką zamiast drzwiczek w ogóle? :) 

Jutro dzień na spacery i odpoczywanie, jeśli pogoda pozwoli, a w poniedziałek leci moja choinka. Przydałoby się poprasować, poprać, a jeszcze ta impreza urodzinowa... kupiłam dziś marantę. Udekorować ją odpowiednio trza.



Chyba mam dziś melodię na robienie wysoce artystycznych zdjęć najzwyklejszym rzeczom... 

831.

piątek, 26 stycznia 2024

ufff ferie

 ja wiem, że to straszne, ale od świąt minęły niepełne 4 tygodnie pracy, a ja już czekałam na ferie jak na zbawienie... może to przez pogodę, może przez atrakcje semestralne, może przez ogólny stan zdrowia?  No ale chwała Bogu za menopauzę, tak czy inaczej, no. 

Tak czy siak, jutro zaczynam ferie - od rozebrania choinek u mnie i u mamy, posprzątania, zakupów. W planach mam kilka spacerów, czyjeś urodziny, szkolenie, wyjazd do Lbl, pewnie jakieś drobne ogarnięcie mieszkania, Magda na parę dni, przygotowanie nowej porcji papu dla ptaków w karmniku, bo odkąd pojawiły się czyżyki i szczygły, wszystko znika pięć razy szybciej.

A czyżyki i szczygły, no właśnie - pojawiły się. 



Pojawiły się też dzwońce. 



Ciemno jest ostatnio i wiele czasu na zdjęcia raczej nie było...

830

czwartek, 25 stycznia 2024

torebka nr 2

 w związku z siedzeniem po całych dniach w pracy bez chwili na obiad, trzeba zabierać do roboty masę suchego prowiantu. Więc zakupiona została lanczówka. Żeby prowiantu po powierzchni laptopa, na przykład, nie rozmazać.



Lanczówka izolowana jest folią aluminiową i podobno trzyma i ciepło, i zimno. Jest mała, ale pojemna. 


Dziś, na przykład, pomieściła tyle, a pomieściłaby i drugie tyle przynajmniej.

No. A poza tym zaliczyłam trzy rady i jedno szkolenie, za oknem nieustannie ciemno, wieje i leje deszcz, syfy na gębie mają się jak najlepiej i nic na to nie działa, a we mnie coraz więcej zniesmaczenia... no bo patrzę na jedną czy drugą Panią w pracy. I wiem, że Pani naprawdę robi, ile może, a nawet więcej. Podchodzi do pracy z wielkimi ideałami, chciałaby nie wiadomo czego, lekcji z górnej półki, wyprowadzenia uczniów na ludzi, co nie jeszcze. Tymczasem Pani co krok obija się o brak motywacji i/lub możliwości uczniów, zarzuty rodziców, bzdurne wymagania władz i takie tam, i generalnie zaczynam podejrzewać, że oni wszyscy oczekują, że Pani powinna być raczej w tym wszystkim policjantem, a nie nauczycielem. Pani się to nie podoba, jest sfrustrowana i jak najbardziej ją rozumiem. Zastanawiam się, na ile wystarczy jej motywacji i zapału, a kiedy jak ja zacznie mieć to wszystko głęboko w briko. No i że to bardzo smutne jest.

829.

wtorek, 23 stycznia 2024

nie ma rady

 rada nierada chodzę na rady. A rada dziś, rada jutro i rada pojutrze. Po normalnych, oczywiście, lekcjach w normalnym wymiarze. Do tego wszystkiego dwa szkolenia, takie kilkugodzinne, online, a w międzyczasie zapuszczanie mamie kropli do oka cztery razy na dobę. Milusio. 

827.

poniedziałek, 22 stycznia 2024

dziś

 całe przedpołudnie z mamą na zastrzyku - długo bym mogła pisać o siedzeniu na schodach, bo szpital nie przewiduje miejsca, gdzie opiekunowie osób starszych mogą poczekać, aż będzie po zabiegu, o tym, kto siadłby koło mnie na tych schodach i ziębił tyłek dwie godziny, a kto nie, a z drugiej strony o obserwacjach, jak zachowują się osoby starsze wobec swoich opiekunów i wcale nie mam na myśli mojej mamy akurat. I że moje pokolenie chyba nie będzie miało na kim się tak wyżywać. Bo opiekunów nie będzie. 

Potem zaległe rzeczy w domu, jakieś prasowanie, zakupy, przygotowanie lekcji, sprawdzanie prac, obiad, no i zrobiło się ciemno...

Zerknęłam przelotem w karmnik - no najfajniej jest _pod_ karmnikiem, a co.



Siedziała sobie tak cieplutko upchana między tacką zbierającą okruchy a dnem wiszącego nad nią karmnika i nawet nic nie jadła. :) A potem wypłoszyły ją dzwońce. Parka.



A potem musiałam lecieć robić obiad czy coś.

826.

niedziela, 21 stycznia 2024

a dziś tam poszłam

 



(mam straszne zaległości na Ważce, chyba ze trzy wyprawy nieopisane :P, tu tylko zajawka:)





No. 

Poza tym dziś niedziela Słowa. Ciekawe dlaczego te wszystkie niedziele i tygodnie czegoś tam :P kojarzą mi się ze zdobywaniem sprawności harcerskich: stań na głowie, zdobądź, naszyj naszywkę i masz z bani do końca dni swoich :P. 

Do tego uśmiałam się serdecznie... opowiadałam ci, Magda, o wypowiedzi pewnej znajomej PT Katechetki, że lekcji z Pisma Świętego to ona nie lubi prowadzić, to takie nieprzystępne, hermetyczne, nie lepiej w tym czasie pogadać o jakichś objawieniach? :))) Serio. No, to dziś PT Kaznodzieja zgodził się z PT Katechetką. I w nawiązaniu do niedzieli biblijnej i dzisiejszych czytań całe kazanie było o objawieniach fatimskich. Serio. 

No ja wiem, że ze Słowem to trochę jak z łapaniem w gołe ręce błyskawicy. Ryzykowna sprawa. Można tak oberwać, że będziesz się zbierać do usranej śmierci (i modlić się, żeby szybko przyszła). A czasem można nie oberwać wcale i zastanawiać się, czy Ten Bóg to w ogóle Jest i jaki On Jest, i co On Sobie Myśli, jeśli nie Potwierdza Słowa. Nie wiem, co gorsze. Tak czy siak, pewnie bezpieczniej o objawieniach niż o Słowie. Co by tylko potwierdzało, że w objawieniach wszelakiej maści przeważa pierwiastek ludzki - są logiczne, przewidywalne, zrozumiałe. Słowo nie Jest. Słowo Jest Bogiem, jak napisał święty Jan. I dlatego skutecznie nam Się Wymyka. I nie Pozwala Się zamknąć niczemu, nawet naszej miłości.

825.

sobota, 20 stycznia 2024

torebka numer jeden

 sprawdza się jak cacy. To akurat ta średnia z kupionych ostatnio, sajz eM.

Potrzebowałam takiej przenośnej kieszeni na telefon, aparat, chusteczki-smarkajki, zapasową baterię do aparatu, czasem okulary czy portfel - no i wuala. Czy jak tam to się pisze :))).




eM-sajz torba made in China, jak wszystko we współczesnym świecie, ale zrobiona wystarczająco porządnie. I już nie mam wypchanych wszelakim dobrem kieszeni w kurtce, i wreszcie mogę normalnie ręce do kieszeni schować :P. A ekwipunek dynda w dodatkowej kieszeni na pasku. Na tyle dużej, że pomieści, co trzeba, a na tyle małej, żeby nie szukać tego godzinę po wielkiej paskudnej babskiej eleganckiej torebusi. Nienawidzę babskich torebek. Ten, kto je wymyślił, zasłużył na czyściec. 

Torba poszła ze mną na spacer i przywitała się z zimą. 


Wiało tak paskudnie, że uciekłam do domu, nie doszłam tam, gdzie bym chciała...
A gawrony tymczasem tokują


a kawki już dostały kredyt mieszkaniowy i nie wahają się z niego skorzystać


a w moich szybach dalej odbija się choinka


a za szybą głodne szczygły. 

A na pysku dalej syf za syfem i naprawdę nie mam już siły. Myślę, że jak zgniję w grobie, to syfy jeszcze zostaną i będą się miały dobrze. :P 

824.