wtorek, 28 lutego 2023

już prawie jak

 przy normalnej infekcji. Tu kaszlnę, tam kichnę, bolą zatoki i migdał, ale tak w cywilizowany sposób. Babskie rozkosze opanowane, żołądkowe też. Mama lepiej. Zastanawiam się tylko, co z kolei brat wymyśli, bo jak na razie jest niewyczerpaną kopalnią kreatywności. No ale przemarsz wojska wypadłby gorzej.

538


niedziela, 26 lutego 2023

jak Zarządzisz nam wojnę

w Polsce po to, żeby Urządzić mi jeszcze przemarsz wojska, to się nawet nie zdziwię... bo nie wiem, co jeszcze na raz mogę mieć. 

536

sobota, 25 lutego 2023

nie mam siły pisać

 szczególnie na leżąco z laptopem na brzuchu. Do kompletu rozrywek dostarcza mi mama. Do wczoraj twierdziła, że teraz po kowidzie to po tygodniu człowiek nie pamięta, że chorował, i upierała się, że w najbliższy piątek mam wstać i jechać z nią na zastrzyk do Lbl, a z mojego domu nie szło jej wygonić, bo cięgiem coś mi przy nosiła i upierała się, że musi to postawić w kuchni. Tymczasem w nocy dostała gorączki i leży dziś w swoim domu sama, dzwonię tylko co dwie godziny i sprawdzam, czy żyje. Objawy ma zupełnie inne niż ja, ale testu sobie nie zrobi, bo nie widzi. Przecież nie wstanę, nie polezę tam, żeby zrobić jej test, bo jak to przypadkiem nie kowid, to tylko kowida by jej brakowało. 

I taki mam oto święty spokój na zwolnieniu. 

535 chyba.

piątek, 24 lutego 2023

zwierzątko się ujawniło

 proszę bardzo


kowid jak cacy. Nie wiem, który rodzaj, ale najbardziej dokuczają mi zatoki i katar. Generalnie czuję się jak przy wielu innych wirusach wcześniej w życiu, nic nowego.

534

czwartek, 23 lutego 2023

nie przechodzi

 a może wręcz przeciwnie. Dziś przerabiam zapalenie zatok (przezroczysty śluz), 38 gorączki i nacieki na gardło. W nocy dałam se radę z ropą na migdale, ale reszta atrakcji pozostała. Zobaczymy, co dalej. Mam wrażenie, że swojego wirusa wyleczyłam, a to jakieś nowe zwierzątko, które przywlokłam z przychodni.

533. 

środa, 22 lutego 2023

istnieje teoria, że

 postanowienia noworoczne są po to, żeby podmienić niezrealizowane postanowienia adwentowe. A postanowienie wielkopostne są po to, żeby podmienić zwiędłe z końcem lutego postanowienia noworoczne. 

Moje postanowienie na ten Post brzmi: marnować mniej czasu. A oto zapowiadany kalendarz wielkopostny w wersji zaczątkowej:


Pewnie nie widać, ale to są schody prowadzące do góry ze smoczej jamy.


Na karteczkach jest krótki opis dokonań i porażek dnia. Pomysł stąd, że znowu śnił mi się... podziemny korytarz. Loch. Labirynt. Nie wiem, co w nim jest, bo zawsze się budzę tuż po wejściu. Mogę sprzedać te sny za niewielką kwotę pierwszemu lepszemu wędrownemu psychoterapeucie, czemu nie. 

Dziś mi padło na migdał i śluzówkę jamy ustnej, nawet nie na gardło. Mniej wygodny etap choróbska niż dotąd. 

A przy Popielcu zastanawiam się, czy ktokolwiek w dzisiejszym świecie przeróżnych proszków i kapsułek pamięta, że popiół służył do prania i czyszczenia. Stąd oczyszczanie rytualne popiołem? 

532.

wtorek, 21 lutego 2023

gość

 




sierpówka-fotomodelka. "Łaskawa", jak się u nas mówiło na oswojone zwierzęta. 

W temacie, czy wolno łączyć ACC ze sterydami wziewnymi, wyszukałam, że nie powinno się, ale lekarze często łączą ze względu na pozytywne doraźne efekty. Acha. 

A poza tym zdiagnozowali nam w rodzinie dość poważne choróbsko i zaczynam przerabiać bardzo poważne rekolekcje. I bardzo proszę bez nabożnego blebleble. 

531.

poniedziałek, 20 lutego 2023

w kolejce

 na dworze pod przychodnią od 7.20. Koło 8.00 w okienku dowiaduję się, że brak miejsc na dziś do jakiegokolwiek lekarza. 

Kazali mi przyjść koło 12.00, ja niegrzecznie przyszłam na 9.30 i tylko dzięki temu udało mi się załapać na listę dodatkową - widziałam potem ludzi wyganianych, tych właśnie, którzy przyszli na 12.00... No ale koło 13.00 z ludzkiej łaski udało mi się wejść do gabinetu, zostałam otestowana - same minusy - i zdiagnozowana jako jakiś inny wirus. Mam go generalnie przespać, co grzecznie czynię. Leki dostałam ułatwiające oddychanie i tłumiące kaszel. Po wizycie w aptece, przy której to okazji przemokłam ile się dało, poszłam grzecznie spać. 

530.

niedziela, 19 lutego 2023

słońce Jego wschodzi

nad złymi i nad dobrymi, i On zsyła deszcz na sprawiedliwych i niesprawiedliwych.

Tia. Czasem myślę, że nad złymi wschodzi więcej Jego słońca niż nad dobrymi, a nad niesprawiedliwymi deszcz pada tylko wtedy, kiedy niesprawiedliwym to szczególnie pasuje. Myślę też, że jak mi się w klasie trafi gnida dworska, to zawsze traktuję rzeczoną gnidę z większą oględnością niż dobrych uczniów. Mniej wymagam, jestem szczególnie niezłośliwa, idę na rękę jak tylko się da. Z przyczyn czysto egoistycznych, na zasadzie nie dotykaj g. Nie mam zaufania do tej gnidy na tyle, żeby grać z nią fair. Ale że Ty też tak? :P

Poza tym w snach, półsnach przed zaśnięciem i przed wybudzeniem wraca dom babci zza Wisły. Jedyny ksiądz, już świętej pamięci proboszcz tamtej parafii, przyjeżdżał co miesiąc na pierwszy piątek, wakacje nie wakacje. W wakacje byliśmy wtedy - banda wnucząt, kłócących się, wrzeszczących, niedomytych. Ksiądz najpierw wchodził do jedynego pokoju, spowiadał babcię, udzielał jej Komunii - a potem szedł do kuchni, tam, gdzie myśmy się kotłowali, gdzie w wiejskim dwuizbowym domu toczyło się całe nieświąteczne życie. Wchodził tam normalnie w komży, w stule, z bursą na piersi, nie wiedzieliśmy nawet, że z Najświętszym Sakramentem. Siadał albo stawał, gadał z nami, pamiętał większość naszych imion, wiedział, gdzie kto mieszka, nie przejmował się, że wrzeszczeliśmy i byliśmy tylko bardzo niewiele świątecznie ubrani i niewyspowiadani przynajmniej od czerwca. :P 

Myślę teraz, że Bóg nigdy nie Bał Się wchodzić w ludzką normalność. Cywilną, niekościółkową, nieświąteczną, bez święceń. Że On nigdy nie Zastrzegał Się dla. Kogokolwiek, tych ważniejszych, wyższych godnością czy poczuciem godności. I że ten dzisiejszy zauważalny na każdym kroku w Kościele strach, że świeccy (a szczególnie kobiety) profanują Boga, jest hm jakiś dziwny. OK, może moje dzieciństwo wychowało się na błędach soboru :P, które teraz eliminujemy. :P :P :P

Czekam na mszę w necie o 11.00... boli łeb, bolą rury oddechowe. 

wieczorem
kolejny dzień pod kocykiem, jak nie gadam i nie chodzę, to jest ok. Po południu 37,4. Obstawiam zapalenie tchawicy, skądinąd mało upierdliwe choróbsko. W każdym razie jutro z samego rańca ustawiam się w kolejce przed przychodnią. 

529.

sobota, 18 lutego 2023

przez okno

 



wyglądało na to, że mieliśmy dziś naprawdę dynamiczną pogodę. Organoleptycznie to nie wiem, bo nosa z domu nie wysadzałam. Pooglądałam sobie za to parę ludzkich blogów na internetach i stwierdziłam, że ja to z czym do ludzi w ogóle. 

I marzy mi się Polska Be, w której w łikend da się pójść do lekarza rodzinnego. Obawiam się, że nawet w poniedziałek będzie to trudne. 

Wracam spać. 

528.

czwartek, 16 lutego 2023

luty plecień

 zaczął od zimy. Ptasie poidełko zamarzło w klasyczny płatek śniegu. 


Ziemię przykrył gruboziarnisty szron.


A potem słońce poszło w górę i było w porywach do plus piętnastu.

Między blokami kwitną przebiśniegi


no, powiedzmy, prawie kwitną. W moim ogrodzie ledwie wylazły.



A propos przez co one są przebi..., to u mnie przebijają się dzielnie przez liście prymuli. Która już nawet zakwitła. I bodaj w nocy obmarzła. 



Ranniki w mieście są takie:


a u  mnie w ogrodzie takie:


Krokusy na miejskim skwerze


kontra krokusy na mojej grządce:


Większość braci autotrofów wygląda tak, jakby wymagało jeszcze kilku ciepłych dni (i nocy), a wszystko buchnie do życia. Ale jeszcze nie. Za to bracia heterotrofy jeszcze o wiośnie nie słyszeli, nic a nic. 

Dla nieświadomych rzeczy, mój ogród jest jakiś kilometr-półtora od centrum miasta. Kiedyś był na obrzeżach, teraz go obudowują ze wszystkich stron i boję się, że lada wiosna będą mnie wysiedlać... 

Zastanawiam się, czy gdyby Ewa wtedy nie zeżarła tamtego jabłka :P, to czy uprawiałabym teraz kawałek ogrodu Eden. A może musiałabym tylko na akord rodzić dzieci, a od uprawiania byliby mężczyźni. Bo to Adam  miał w ogrodzie pracować. Chyba.

526.

wtorek, 14 lutego 2023

poniedziałek, 13 lutego 2023

dwa koty

 i pies trzeci, haha - taką miałam kiedyś książeczkę, bodaj w pierwszej klasie. A teraz mam tylko dwa koty. To jest wzór:


a to moja nieudolna interpretacja :P. O ile tył mi nie wyszedł ze światłocieniem, to z mordy mojego kota jestem wybitnie zadowolona. Ma dużo więcej wyrazu. :P To gdyby ktoś twierdził, że malowanie po numerach jest działaniem całkowicie odtwórczym :P. 


A poza tym tradycyjnie praca zabiera mi większość czasu, najpierw wybieranie się do szkoły, potem szkoła, potem przygotowywanie lekcji w domu i sprawdzanie wypracowań - bez końca. 

523.

niedziela, 12 lutego 2023

znowu wyrzucili trzy czwarte ewangelii

 bo ksiądz musiał zdążyć kazanie powiedzieć...

Zawsze mnie zastanawia. Skracają ewangelię dla dobra ludu, bo nikt nie jest w stanie skupić uwagi, jeśli ewangelię będzie się czytać 7 minut, a nie dwie i pół. A potem kazanie trwa minut dwadzieścia, i to też dla dobra ludu, bo teraz, oczywiście, będzie słuchał. I uwagę skupi. Żeby było śmieszniej, kazanie nawiązuje do tych zdań ewangelii, które akurat zostały wycięte w formie skróconej. I ten sam ksiądz czyta ewangelię, co mówi kazanie. Może nie słucha tego, co czyta? Naprawdę nie potrafię tego pojąć. Marzy mi się niedziela z niepoobcinanymi tekstami czytań i bez kazania. Za to z pięciominutową adoracją. W ciszy. Na koniec, żeby ci, co chcą, mogli iść już do domu. 


wieczorem

studium sikorki. Zza firanki, bo gdybym się ruszyła, to by uciekła. 




Gołębie tam można w ręce złapać, więc dużo lepiej uchwycone studium gołębia.




I na końcu tamtararam!!! Studium paszkota.




Pojęcia nie mam, co ten paszkot robi o tej porze roku w centrum miasta. Widzę go już drugi raz... jak go zobaczyłam tydzień temu, zgłupiałam. Przecież widzę, że nie kwiczoł, no ale co, drozd? W lutym? Litości. 
A u nas większość paszkotów odlatuje na zimę, a paszkoty z zasady były ptakami leśnymi... Ten siedzi na czubku przyblokowej jodły. Zdjęcie z okna. 

Dalej mam zatkany nos i zatoki, więc dzień - po mszy - przesiedziałam w domu, sprawdzając klasówki, przygotowując lekcje i tęsknie patrząc przez okno. Wszystko to w przerwach pomiędzy kolejnymi próbami wysmarkania nosa. 

522.

sobota, 11 lutego 2023

najnowsze jeże i najnowsza pompejanka

 


i jeszcze parę innych, pomniejszych dokonań. 

Jeże pójdą do kolejnych rodzinnych dzieci. Pompejanka poleci na wschód. Wątpię, czy coś z niej będzie. Kiedyś myślałam, że mnie Słuchasz. Że jak się modlę, to coś się stanie. Że jeden z drugim się zmieni, nawróci. Że coś wyprostuje. No ale Oduczyłeś mnie takich oczekiwań dosyć stanowczo, no. 

Więc nie oczekuję. 

Może Ty Wolisz krzywy świat? 
Wiesz, ja szyję krzywe jeże, bo nie umiem szyć prostych. Mama wolałaby, żeby moje jeże były proste. Może na tej zasadzie ja bym wolała, żeby świat nie był krzywy? No ale Ty przecież Umiesz Zrobić prosty świat. 

Może w prostym świecie nie byłoby dla mnie miejsca. Ale i tak wolę prosty. Zresztą, Powiedz, naprawdę Ci zależy, żebym była? No ale jak, jeśli tym Twoim nie zależy, jeśli im tylko przeszkadzam i wcale nie jestem potrzebna? 
No jak?

521.

piątek, 10 lutego 2023

zzzzimno

 odczuwalnie zimniej niż dotąd, chociaż mrozy ustąpiły. A może właśnie dlatego - bo w mieszkaniu kaloryfery automatycznie zimniejsze niż wczoraj. 




Ranniki kwitną w międzyblokowych ogródkach. U mnie, w podmiejskim ogrodzie, wszystko zamarznięte pewnie. 

A poza tym uszyłam jeże. I poza tym rozwala mnie totalna bezradność w opiece nad mamą. Widzę, że się męczy i nic nie mogę zrobić. Prawdopodobnie rozregulowała sobie organizm nieustannym braniem dużej ilości leków wszelakich - odkąd pamiętam. I tia, mój wewnętrzny oskarżyciel twierdzi, że to przeze mnie. Gdybym się nie urodziła... I jak zwykle zazdroszczę bratu, że ani na to nie patrzy, ani o tym nie słyszy, i generalnie nie ma o tym pojęcia. 

Myślę, Panie, że to zupełnie nieprawdopodobne, że Ty Miałbyś mnie kochać. 

520.

środa, 8 lutego 2023

zasypiam

 ale w końcu zamknęłam pierwszy semestr... Dzień głównie w pracy, trochę z mamą. Oczywiście, że nie mam do niej siły i oczywiście, że fffkurza mnie, jak traktuje brata. Nawet mi się nie chce o tym pisać... 

Gdzieś w sieci pojawił się ostatnio oburzony artykuł, jak to obsługujące seminaria zakonnice piorą klerykom majtki. Nie wiem, czy moja mama na pewno traktowałaby inaczej brata, gdyby mieszkał w domu. Może mam błędne przekonanie, ale chłopaków całe społeczeństwo wychowuje na hm lepszych od dziewczyn. Od nich się prania majtek nie wymaga. Zawsze znajdzie się ktoś, kto wszystko za nich zrobi, bo im nie wolno szlachetnej głowy zawracać. I już.

518.

wtorek, 7 lutego 2023

znowu bez słońca

 mozolnie odfajkowuję kolejne zadania w pracy (jeszcze tylko jedno i będzie normalnie, sprawy bieżące), dziwię się, że reklamówki z sieciówek polecają się z pączkami na Tłusty Czwartek - no jak, już?, ogarniam kolejne domowe sprawy u siebie i u mamy... Po łikendowej infekcji został drobny brak sił i chęci do czegokolwiek :P, pewnie typowy dla mnie zawsze, teraz może ciut większy niż normalnie. 

A jak patrzę na to, co się na świecie dzieje, to mi jakoś motywacja nie rośnie... Nie wiem, może tak było zawsze. Zawsze były wojny, epidemie, trzęsienia ziemi. I świat się kręcił, i kręci się dalej. Nie mam żadnych przecieków na temat końca świata :P, nie wiem, ile jeszcze będzie się kręcił. Ani ilu ludzi będzie się kręciło na jego powierzchni. Pewnie nie potrzebuję takiej wiedzy. 

Cokolwiek się dzieje, póki mogę, mam robić swoje. Żyć jak Narnijczyk, nawet jeśli Narnia nie istnieje. W sumie istnienie czy nieistnienie Narnii nie ma znaczenia. Lepiej jest żyć jak Narnijczyk. I tyle.

517.

poniedziałek, 6 lutego 2023

o technikach spania

 sikorek, pomarańczowych kosich dziobach, rabunkowych najazdach gołębi i o SŁOŃCU!!!!!

Słońce w końcu pojawiło się. Na początku jeszcze przez poprószający śnieg, ale zawsze.


Jest wprawdzie pierońsko ślisko, bo niby odśnieżyli, ale nie posypali, i efektem jest goły lód na całą szerokość chodników. No bo jak, zima w lutym? Niespotykane.

W każdym razie w tym słońcu popatrzcie tylko na ten dziób. Na kolor tego dzioba.







Jak patrzę na te wszelakie stwory, ptasie, zwierzęce, roślinne i inne, to podziwiam najpierw Twoją Fantazję. Kos nie mógł być przecież _cały_ czarny. Kawka też nie.


Inna jest szarość kawki, inna gołębia.




Jest zimno i gołębie masowo atakują klatkę z karmnikiem. Ja rozumiem, że są głodne, ale nie karmimy gołębi, sorry. 

A co do technik spania, to akrobatom polecam metodę "na sikorkę". Proszę się przyjrzeć, co zrobiła z głową. :)))






Kto tak potrafi, hę? :)))

516.

niedziela, 5 lutego 2023

o świetle i soli trochę

 myślałam dziś - że ani sól, ani światło nie są dobre przez sam fakt bycia solą i światłem. OK, jesteście solą ziemi i światłem świata, i czym nie jeszcze. Tyle że sól i światło źle używane mogą zranić, uszkodzić, a nawet zabić. Patrz laser. I patrz jałowa ziemia posypana solą. Choćby przy chodniku po zimie. 

I że ani sól, ani światło nie są dobre same w sobie ani same dla siebie. Na co się zda komu góra soli, jeśli nie ma nic, co potrzebowałby posolić. A w jasny dzień każdy mądry gasi choćby najjaśniejsze światło. Sól jest potrzebna tylko tam, gdzie brakuje soli. Światło jest potrzebne tylko tam, gdzie brakuje światła. Nigdzie indziej. 

 Najłatwiej jest wrzeszczeć, że jestem solą ziemi, ale nie pozwolić się zużyć. Że jestem światłem świata, stoję na świeczniku, upajam się własną potęgą, jestem ponad wszelką ciemnotę, z którą nie chcę mieć nic wspólnego. 

I najłatwiej jest stać na świeczniku i błyszczeć. I nie robić nic więcej. I że znam z imienia i nazwiska księdza, zresztą proboszcza, który sam właził na drabinę i gąbeczką czyścił przyparafialny pomnik Jana Pawła z gołębiego g. I że znam z imienia i nazwiska innego księdza, też proboszcza, który sam i osobiście pchał po parafialnym trawniku kosiarkę do trawy. To było parędziesiąt lat temu, teraz, zdaje się, to nie do pomyślenia... no i czy czasem nie oczekujemy błyszczenia, wcale nie światła. Stań na wysokim świeczniku i błyszcz. 

Zweryfikować to łatwo, choćby w kolejce do lekarza czy w jakiejkolwiek innej kolejce. Czekasz, wcinasz się, czy w ogóle nie wiesz, że istnieje kolejka? Świecisz czy błyszczysz? 

A jeśli jesteś solą, czy na pewno nikogo i nigdy nie zasoliłeś na śmierć? 

515.

sobota, 4 lutego 2023

fotografowanie ptaków

 często gęsto kończy się takimi, przepięknymi skądinąd, zdjęciami:



:)))) i tyle go widzieli. A w zasadzie ją. A oto i ona:



A potem wyszło słońce 


i zdjęcia zaczęły od razu lepiej wyglądać.







Sosnówek, niestety, nie ma. Tylko na modrzewiu pokazały się dzwońce


i, wyobraźcie sobie...



zięby. Naprawdę. 

Przesiedziałam dziś cały dzień w domu, walcząc z objawami jakiegoś wirusa - z tego miejsca z serca dziękuję Darczyńcom za nieocenioną w działaniu nalewkę :kwiatuszek:. Mama by pewnie powiedziała, że jestem alkoholikiem... Dziś autentyczny dialog z kuchni, robiłam owoce w galaretce i mówię do mamy: dodam wiśniaku trochę do tej galaretki, w końcu karnawał. Na co mama, zupełnie serio: nie dodawaj, bo się upijemy... Dla niezorientowanych: do pół litra wody do galaretki dodaje się  jeden kieliszek wiśniaku, który potem jeszcze odparowuje i z tego wychodzą 4 porcje deseru. No spijemy się w dwie trąby jak nic. 

514.