poniedziałek, 28 lutego 2022

jeszcze ciągle nie mogę

 złapać szkolnego rytmu. :(  Na nic mi nie starcza czasu, doba za krótka, nie ogarniam.

W szkole jest jakaś zbiórka rzeczy na Ukrainę, ogromny kosz na dary dla Ukrainy stoi na korytarzu supermarketowej hali. Jutro pójdę i coś kupię specjalnie do wrzucenia. W supermarkecie dużo Ukrainek, same dziewuszki i kobiety. Bank wypłaca gotówką dziennie najwyżej jeden tysiąc złotych na klienta. To ostatnie akurat myślę że się zmieni jak ludzie przestaną panikować. 

173. 

niedziela, 27 lutego 2022

jestem zmęczona

 bo jutro muszę iść do pracy :P.  I wcale nie jest to takie histeryczne i nieracjonalne - dziś pół dnia przygotowywałam lekcje na jutro. Tak, oczywiście, że boli mnie żołądek.

172.

sobota, 26 lutego 2022

studium sikorki

 





Bogatka, samczyk.

Poza tym byłam na ogrodzie, oplewiłam pierwszą grządkę, tą z krokusami i przebiśniegami. Tej z rannikami jeszcze nie.



Poza tym szykuję się powoli do szkoły i martwię sytuacją na świecie i zdrowiem, a właściwie chorobami, paru osób. Nie no, pandemii przecież wcale, ale to wcale już nie ma, prawda? 

Z dupereli: zaglądam ostatnio do pewnej skrzynki typu booksharing czy bookcrossing, takiej do zostawiania książek, które każdy może wziąć. Namiętnie wyciągam książki, które kojarzę z dzieciństwa, zachwycam się ostatnio komunistycznymi do mdłości "Dziećmi z Leszczynowej Górki" - i nie mogę się oprzeć uczuciu, że mimo wszystko lepiej się odnajduję w tamtych czasach niż w teraźniejszości. Mój świat to szmaciane lalki i zabawki robione ze starych pudełek, zdecydowanie bardziej niż telefony i plastiki. Z ciekawością czytam "Kuchnię oszczędnej gospodyni" z przepisami z zupę z wody po gotowaniu klusek :P i inną zupę, owocową, z budyniowego proszku... Za długo żyję... no, może kowid albo Putin to niebawem zmieni :P. Tak czy siak, dziś, obok "Uczniów Spartakusa" przyniosłam "Na srebrnym globie". Książkę, z którą mam wyłącznie złe skojarzenia - do tego stopnia, że pamiętałam tylko, że akcja dzieje się na księżycu. A czytałam ją, czytałam, wraz z jakimś Lemem i paroma innymi... i nawet  dostałam pierwsze miejsce w jakimś konkursie za płomienne wypracowanie na temat tej literatury... W każdym razie wrażenia miałam wyłącznie negatywne i takież mam i dziś, czytając. Książka nie może nawet pretendować do kategorii science fiction, najwyżej social fiction (z długimi dłużyznami). A księżyc jest tu, oczywiście, jedynie pretekstem. 

Swoją drogą, czy którykolwiek z pisarzy jakiejkolwiek odmiany fiction wymyśliłby to, co dzieje się teraz i tutaj, na naszych oczach? A gdyby, czy ktokolwiek przyjąłby, że to scenariusz prawdopodobny? 

Pamiętam swoje wypracowania o świecie wieku XXI, pisane w trzech językach: po polsku, rosyjsku i angielsku, w treści wysoce tożsame. Gdybym opisała choć trochę realistycznie dzisiejszy świat, oblałabym każdy z tych przedmiotów. Bo co to niby za wizja. W latach 80-tych XXI wiek miał być epoką technologii, owszem - ale technologii oswojonej, ugłaskanej i niewspółmiernie niskiej pod względem zaawansowania w stosunku do tego, co mamy. Praca polegająca na wciskaniu guzików. Poduszkowce (hm, do dziś nie wiem, czemu poduszkowce?) jako uniwersalny środek transportu. Lekarstwa na wszystkie choroby. Pokój i dobrobyt (podszyty wszechsocjalizmem) na całym świecie. Podbój kosmosu. I takie tam. 

Rozmarzyłam się. 

171.

piątek, 25 lutego 2022

czuję się jak krokodyl

 ten od krokodylich łez.

Jak w trzydziestym dziewiątym u nas trwała kampania wrześniowa i oczekiwaliśmy, że ktoś za nami stanie, było tak samo. Krokodyle łzy, szumne deklaracje i żadnej konkretnej pomocy. Spisali nas na straty i czekali, aż nas zniszczą. Bo sami czuli się bezpieczni. Może byliśmy wtedy w ich pojęciu ceną ich bezpieczeństwa. 

Jakoś tak teraz my robimy z Ukrainą. Pieprzymy o sankcjach, które są tak nieistotne, że nikt ich nawet nie zauważy, czy są, czy ich nie ma. Najbardziej rozśmieszyło mnie dziś, że podczas transmisji międzynarodowych zawodów sportowych solidarność z Ukrainą wyrażono pomijając milczeniem i czcząc przerwą w komentarzach występy rosyjskich zawodników. Allle mi kaaara... tyleż obchodząca Rosję, co pomagająca Ukrainie. Łzy przewrotnego polskiego krokodyla-hipokryty.

Tak, dam jakieś pieniądze, jak zaczną je zbierać. Wiem, że spora część tych pieniędzy, komukolwiek je dam, i tak pójdzie na cele statutowe, nie na Ukrainę. A im przydałaby się raczej dobrze uzbrojona armia sojusznicza. Tylko że nikt takiej nie wystawi. Będzie znowu powtórka z sojuszniczymi czołgami, bezczynnie szczerzącymi lufy na linii Wisły przy dogorywającym powstaniu. Nikt nie zaatakuje takiej Rosji w obronie takiej Ukrainy, przecież to oczywiste. Niech se wezmą, niech się nażrą, może nam dadzą spokój. Dadzą. Na jakieś 7 lat... 

Myślę o niesfornych gówniarzach w szkole, którzy próbują, co im wolno, na co jeszcze nauczyciel pozwoli. I próbują coraz szerzej, coraz głębiej, coraz bezczelniej. 

Tyle, panie, w polityce.


A poza tym znowu nalot czyżyków. I kosa.



Byłam w ogrodzie, oplewiłam przebiśniegi, żeby wyjrzały z zimowego chwastu. 


Zaczynam się domyślać, dlaczego jak Bóg wymyślał raj, to wyszedł Mu ogród. Obawiam się, że w tych kategoriach marzę o Niebie: wąwóz :), na końcu wąwozu mały domek z dużym ogrodem. I nie musieć robić nic poza ogarnianiem ogrodu. I karmieniem ptaków. 

170.

czwartek, 24 lutego 2022

jedyna dobra wiadomość

 z dzisiaj to oficjalne wykluczenie gastrologicznego nowotworu u mamy. Poza tym, no wszyscy wiecie, no.

Myślę, że niestety zaczynamy reagować na bomby i ataki dopiero wtedy, kiedy padają niebezpiecznie blisko nas. Wielkie wzburzenie wzbudzi wojna na Ukrainie, ale już wojna o Kuryle nas, delikatnie mówiąc, grzeje. 

Myślę o moich znajomych Ukraińcach, z którymi dawno, dawno temu byłam na wakacjach, z kimś spałam w jednym namiocie. Jak ktoś mi tłumaczył, że ukraińska flaga to niebo i pszenica. 

Nie kocham Ukraińców. Mam w rodzinie Wołyń i takie tam przyjemności. Nie nienawidzę Ukraińców. Po co? Nienawiść nie ma sensu. Z niej tylko bomby potem. Ale nie mam złudzeń, gdyby Ukrainie było na rękę stanąć przeciwko Polsce, to by stanęła. Tak samo zresztą jak Niemcy, Francja, Wielka Brytania czy USA. 

Wspominam hm rewolucję w Czeczenii, pamięta ktoś? Na początku Polska mocno wspierała czeczeńskie zrywy niepodległościowe. Piosenka, że śniłem dzisiaj, że jestem wielkim lwem na Kaukazie, czy jakoś tak. Potem nagle okazało się, że uważamy Czeczeńców za rebeliantów i terrorystów. Do dziś nie wiem dlaczego. Ciekawe, co się za parę miesięcy? lat? okaże z naszymi poglądami na niepodległość Ukrainy... 

Tyle rozkmin na tematy okołopolityczne i rozważań o zmienności świata. 

Mama średnio co kilka godzin wysyła mnie na zakupy "na wypadek wojny", chociaż ciągle mamy jakieś zupki w proszku kupowane "na zarazę". A zaraza, i owszem, ma się dobrze... znowu kolejny telefon z wiadomością o pozytywnym wyniku testu. 

Nie wiem, może faktycznie czasy eschatologiczne już idą. I cieszę się po cichu, że nie mam dzieci. Jak to było? Biada brzemiennym i karmiącym w owe dni, tak?

Próbowałam wywietrzyć obolały łeb i spalić te dwa pączki. Zaowocowało to drobną impresją na temat pawia (ile Bogu ducha winnych zwierząt ginie z okazji każdej wojny?)




i łabędzia.


A pawie jeszcze się nie stroszą, chociaż łabędzie (i kaczki) już w parach, a dzięcioły zaczynają kuć.


W zimowych stadkach ciągle gile - teraz mamy zatrzęsienie gilów i czyżyków. Chyba pierwszy raz udało mi się upolować gila na ziemi.


Kałuża zamarznięta. Ale wiewióra obgryza pączki na drzewach, czyli wiosna idzie.


Kwitną całe łany przebiśniegów



ale kwitną też równie białe kaktusy zimowe.


Modraszka się puszy z zimna


Pani czyżyk wraz z całą hordą sióstr, braci i sąsiadów obżera karmnik tak, jak dotąd szczygły, czyli do ostatniego ziarenka zawsze i w każdej ilości


Jak ktoś nie jest pewien, czy to zima, czy już wiosna, to ja się z nim solidaryzuję w całej pełni. 

169.

środa, 23 lutego 2022

zaczyżykowało mi się

 







Ktoś ma ochotę poćwiczyć odróżnianie czyżyka od szczygła?

Oto szczygieł:


A poniżej można poćwiczyć odróżnianie:


Znowu nie spałam w nocy, znowu nie wiem czemu :P. 
Sprawy remontowe powoli idą do przodu - dziś Pan, Który Odzyskał Mi Prąd W Gniazdkach doprowadził do ładu ostatnie gniazdko i oświadczył, że nie ma potrzeby rozwałki ścian w pokojach, tam wystarczy wszystkie gniazdka wyporządzić i zrobić porządnie gniazdko, które wisi na przedłużaczu. Trzeba rozwalić przedpokój, kuchnię i łazienkę. Wstępnie umówiliśmy się na "po Wielkanocy". 

A mama znowu ma fazę na nieznośność. Nie wiem, jak ja wytrzymam, jeśli będę musiała przemieszkać z nią remont. Dziś znowu była histeria, bo jak wyszłam o 15.00, to wróciłam o 19.00, skandal. Gdzie byłam? W moim własnym domu. Razem z Panem Który Doprowadzał Do Ładu Ostatnie Gniazdko... Bo na pewno mi się coś stało i mama ómiera. Kiedyś jej powiedziałam, żeby do brata też tak dzwoniła co 3 godziny i sprawdzała czy żyje :P. Na co ona ze świętym oburzeniem, że przecież brata nie można tak traktować... mnie ewidentnie można i nic się raczej nie zmieni. 

No, trudne to dla mnie jest. 

168.

wtorek, 22 lutego 2022

jaką liczbę widzisz?

 


Mój asperger widzi 3452839. Naprawdę. Nie potrafi przeczytać tej liczby. Podobno to nie jest test na wzrok, tylko na mózg. Taka ciekawostka. 

Miałam iść na ogród zbierać obcięte patyki, a tu za oknem deszcz... 


po południu

w ogrodzie byłam, patyki pozbierane. 

Pozdrowienia od moich ranników

przebiśniegów




i wrzośców.


Z fauny spotkałam stado dzwońców. 


A sukienka, o której dyskutujemy w komentarzach, wygląda tak:


167.

poniedziałek, 21 lutego 2022

za miesiąc wiosna

 z połamanych wichrem gałęzi klonu srebrzystego zrobiłam bukiety. Zaczynają kwitnąć. 




Z domu dziś znowu nie dało wyjść. Deszcz, wiatr, senność, złe samopoczucie. Podobno dziś umarła mama Mirka, którego dawno temu uczyłam - na serce. Przyjmij ją, Panie. Bo mnie Kochasz. :P

Żebyż tak się udało załatwiać z Tobą wszystkie (doczesne) sprawy... :P Widzisz, prośba o zbawienie wieczne dla kogoś "bo mnie Kochasz" jest o tyle bezpieczna, że nieweryfikowalna. :P Jeśli proszę, żeby ktoś odebrał telefon, "bo mnie Kochasz", a telefon dalej nie odpowiada, to znaczy że co? :P :P :P

Tak wiem, I. też się na pewno dobrze nie czuje w tej pogodzie i akurat na nią nie powinnam nawet nosem zakręcić, że nie odpowiada... 

Za oknem znowu grubodziób, chyba tu chwilowo mieszka. 


To dopiero dziobicho.




166.

niedziela, 20 lutego 2022

poszłam se do parku

 zaobserwowałam naderwany wczorajszym wiatrem dach.


W sumie w porównaniu do innych części Polski i świata to u nas wcale bardzo nie wiało...

Oprócz dachu obserwowałam pawie. W środowisku prawie naturalnym...


... i całkiem sztucznym.


A w domu (w środowisku karmnikowym) zaobserwowałam sójkę, ale oczywiście uciekła, i czyżyka, który akurat nie uciekł. 


Zadanie domowe: porównaj czyżyka ze szczygłem. :)))
BTW: a moja mama twierdzi, że wszystkie ptaki są do siebie tak podobne, że nie do rozróżnienia...

Większość dnia siąpił deszcz. Farbkami witrażowymi kombinuję jakiś wiosenny akcent na drzwi, wypadałoby w końcu zdjąć zimowe czerwono-zielone-złoto...

165.

sobota, 19 lutego 2022

była rura, nie ma rury

 proszę bardzo:


Wiało dziś tak straszliwie, że mimo najlepszych chęci nie wysadziłam nosa z domu... jakieś tam sprzątanie, znowu kilka stron pomazanego doktoratu. I nic więcej. 

Nie wiem, jak z owocnością, ale na pewno są to najgorsze ferie w moim życiu pod względem pogody...

A kiełki rosną.


A szlumbergery puszczają drugie tej zimy pączki.



Pandemii oczywiście już wcale ale to wcale nie ma, rozkazem. Tylko ciągle słyszę, że ktoś umarł, a ktoś choruje. Czekam, aż miłościwie nam panujący ogłoszą rozkazem, że właśnie mamy sierpień i upalną pogodę. Co z tego, że naprawdę jest inaczej, kto by się taką wrażą propagandą przejmował, rozkaz to rozkaz, sierpień, upał, kąpielówki i wio. 

Zatem ja moim prywatnym rozkazem zarządzam, że już jest 23,00 i idę spać. A co.

164.