i znajdź gągoła.
No jak nie ma, jak nie ma.
Ta była bez dzieci, inna ma trójeczkę. Zimna tegoroczna wiosna, mało młodych gągoląt... Krzyżówek ani nurogęsi dziś wcale nie widziałam.
A poza tym jest zimno, czasami leje deszcz, mój kaszel nie odpuszcza, niby nic, a jak napadnie, to napadnie... nie czuję już specjalnie, żeby co ściekało po gardle, trochę uszy przytkane, jak zwykle raz jedno, raz drugie. I spać bym poszła :P. Wczoraj nad sufitem do białego rana (dosłownie) trwała impreza... nie że przeszkadzała mi specjalnie, bo zapaliłam osiem świec, jak moje pierwsze neony nakazały (teraz podobno palą dziewięć) i do pierwszej odmawiałam pompejankę i brewiarz. Po czym otworzyłam Biblię na a caso :P i bałam się do niej zajrzeć. :P :P :P. Zatknęłam zakładkę i odmaszerowałam spać, pewna, że znowu jaki Pański prorok będzie mnie wyzywał od i wyjaśniał kary Boże za. Pół Biblii to w końcu ten typ... Zaglądam ja ci do zakładki dziś rano i fakt, prorok Pański się zgadza... tyle że prorok Habakuk i słynne proroctwo o figach, co nie zakwitły i oliwkach, co wygniły... No i boję się wierzyć Słowu i wziąć na przeczekanie :P. Bo jak znowu Zawiedzie? Z drugiej strony co innego mogę, jak (prze)czekać? :P A jak Go w końcu zobaczę, to już ja się Go zapytam o parę rzeczy, no. :P
A poza tym cudowna niedziela nad przygotowywaniem zajęć, sprawdzeniem klasruma, z dyżurem w kuchni i paroma innymi takimi, które trzeba jeszcze dziś zrobić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uprzejmie proszę jakoś podpisywać komentarze. Istnieje ryzyko, że niepodpisane komentarze będę konsekwentnie ignorować.