wtorek, 27 grudnia 2022

nie chce mi się dziś pisać

 i tyle. Nic szczególnego się nie dzieje - ot, łażę po spacerach, demonstrując wszem i wobec uroczą kolekcję syfów na gębie, reperuję starą spódnicę, bo może uda się ja parę razy założyć jeszcze, dożeram na siłę świąteczne jedzenie "bo się zepsuje", kombinuję kolejne pomysły na kalendarz adwentowy, przeżuwając kolejne rozczarowanie, że nie Przyszedłeś... znowu nie Przyszedłeś. :(((

W nocy wyłączyli uliczne latarnie za moim oknem, nie wiem, postanowili oszczędzać prąd czy jaka awaria była... i dopiero tej nocy zrozumiałam, jak bardzo zanieczyszczamy światłem nasz świat. Jak lampy na ulicy przestały świecić, moja jedna niebieska dioda od rutera rozświetlała przedpokój tak jasno, że wstawałam dwa razy sprawdzić, czy gdzieś się nie pali :P. Normalnej nocy nawet nie zauważam tej diody :P. A na niebie pokazały się gwiazdy - tak wyraźnie, że aż nierealnie. Orion z całym warkoczem, jakieś inne układy i zbiory, konstelacje nieznane. Czasem śnią mi się takie gwiazdy, jak mam gorączkę. :P Kładłam się spać z uczuciem, że to się nie dzieje naprawdę, że mi odbija albo mam jakieś zwidy po przeżarciu się jarzynową sałatką. Może zafermentowała? :P 

Marzyłam, że kładę się spać w starej chałupinie bez ruterów i internetów, kołysana do snu buczącą  lodówką Mińsk i cykającym zegarem bez kukułki. A na wiejskiej drodze bez asfaltu za podwójnym oknem utkanym watą gaszą wszystkie latarnie o 22.00. I widać wyraźnie wszystkie gwiazdy półkuli północnej. 

Bardzo tęsknię za światem, którego już nie ma. I nigdy bodaj nie będzie. Gdybyż postęp techniczny i dobrobyt zatrzymały się na roku 1985... :P Tak, łaziłam w dziurawych butach, w ciuchach po bracie i bywałam głodna. I zupełnie mi to wystarczało. 

Myślę, że jestem na Ciebie obrażona o zbyt szybko zmieniony świat. I mam poczucie, że nie nadążyłam. I wcale nie chcę nadążać. 

475.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz