ale kudy mu do tego, co zapowiadali... w najgorszym momencie było minus dziewięć. I słońce. Ciężko je było złapać pomiędzy budynkami miasta. I miałam ochotę uciec. Gdziekolwiek, byle poza.
Naprawdę mam już tak strasznie dość... Kolejne pomysły mamy, kolejne zastrzeżenia do mnie, wiecznie coś źle i nie tak. Niewiele już mam siły. Jeśli Twoja Matka patrzy na mnie tak jak moja, to dzięki normalnie. I wcale się nie zdziwię, jeśli tak samo Patrzysz i Ty. W końcu jak wszyscy to wszyscy.
Zimno jest, w karmniku pełno sikorek.
Bogatych
i modrych.
Kawki i sójki wyżerają im z karmnika co się da, więc w ramach dorocznej walki z karmnikowymi złodziejami opatentowałam karmnik z recyklingu, proszę:
Wygląda nieco jak ufo, a powstał w ciągu kwadransa z pudełka po ciastkach korzennych. Polecam wszystkim, którzy twierdzą, że nie da się samemu zrobić karmnika, a gotowy drogo kosztuje.
Poza tym oczywiście praca - znowu odchudziłam o połowę zeszycik z zadaniami maturalnymi. I znowu czuję się między nauczycielkami jak skamienielina z jakiegoś innego świata... I w ogóle nie wiem, naprawdę nie wiem, nie jestem w stanie wymyślić, po co ty mnie właściwie Wymyśliłeś. Łatwiej byłoby założyć, że jestem Pomyłką.
462.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uprzejmie proszę jakoś podpisywać komentarze. Istnieje ryzyko, że niepodpisane komentarze będę konsekwentnie ignorować.