sobota, 30 kwietnia 2022

dłuuuuuuuuugi

 łikend. Zaczęty w ogrodzie. Przyroda w tym roku o jakieś dwa tygodnie do tyłu w stosunku do średniej wieloletniej. Mniej więcej tak jak jest teraz to powinno być na Wielkanoc. 

Dziś w różach, purpurach i fioletach.




z drobną nutką szafirkowatości.


I, oczywiście, z widokiem na smoka. 


Moja przyjaciółka smoczyca (to chyba samiczka) czuje się u mnie jak u siebie w norce. Opala się na słoneczku i w ogóle.


Miło mieć swojego prywatnego smoka...

W ogóle to jestem nie do zniesienia i sama ze sobą wytrzymuję tylko na ogrodzie. W domu na nic nie mam siły ani chęci, zmagam się z pryszczami na pysku, zatkanym nosem, pobolewającym wszystkim i napadami nieprzewidzianych stanów emocjonalnych, dziś na przykład popłakałam się na telewizyjnej reklamie pewnego banku. Nie, nie była wzruszająca :P. Po prostu rozwala mnie także od strony d*, a właściwie od strony przysadki mózgowej i takich dwóch migdałowatych gruczołków po obu stronach miednicy. Nie wiem, czy te cholerne hormony kiedyś się uspokoją, czy będzie mnie tak woziło jeszcze po drugiej stronie trumny i dalej w cholerę. Babą jest się za karę, naprawdę. 

A w ogrodzie rozmawiam ze smokami, które mają w d*, czy mam na mordzie pryszcze, czy nie, i czy akurat ryczę bez powodu, czy nie. Smoki to bardzo praktyczni przyjaciele, naprawdę. 

234.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz