sobota, 16 kwietnia 2022

drozdy przyleciały

 




A poza tym dalej jest zimno, wiatr  łeb urywa i podobno w nocy ma być mróz. 

Wiosny w ogrodzie nie widać.




Krokusy albo przekwitły, albo pomarzły, reszta czeka na jakieś ciepło... 

Mama uparcie oczekuje, że całe święta będę z nią siedzieć przy stole i jeść... 

Czytam teksty z Wigilii Paschalnej, myślę o Narnii, o błotosmętku, który zapomniał powtarzać wskazówki Aslana i mało nie zginął. Wigilia Paschalna jest takim powtarzaniem wskazówek. Bezsensownym, nudnym, ale koniecznym. Musisz robić sobie powtórkę z historii zbawienia, żebyś nie zginął (btw, czy różaniec nie jest inną formą podobnej powtórki?). Musisz robić przy okazji powtórkę ze swojego życia. Po raz milionowy pytać o jego bezsensowność. Powtarzać Bogu, że to nie tak miało być, że nie tak Obiecywał. 

W kościele jak zwykle przeczytają stworzenie świata, wyjście z Egiptu i Ezechiela o sercach kamiennych. W 9 przypadkach na 10 wybierają te trzy czytania... co rok. Więc czytam, sama, teraz, z monitora. Przepowiadam sobie historię zbawienia. Przewijam swoją historię. Boże mój, czemu taką. Czemu to wszystko musiało się rozpieprzyć. 

Znowu - jak zawsze - bliżej mi do Chrystusa przegranego na krzyżu, zmiażdżonego, sprowadzonego do zera, odrzuconego przez Boga, niż do zmartwychwstałego. 


wieczorem

67% trafności, tylko Ezechiela zamienili na Izajasza, tego wszyscy spragnieni przyjdźcie do wody. W sumie to nie wiem, na jakiej podstawie wybierają te czytania, skoro kazanie i tak nie dotyczy żadnego z ich...
Echhh, jakże bym chciała, Żebyś Przyszedł w tą Paschę...

220.

6 komentarzy:

  1. I w sumie najchętniej bym Cię zaprosiła do nas. Parafia na osiedlach. Wszystkie czytania, czas, sensowna i niedługa homilia. Sacrum.
    Zastanawiam się czasem czy ci obcinający do minimum wiedzą co jak i dlaczego ułożono tak a nie inaczej... (I dlaczego przynajmiej po zmroku trzeba zacząć...)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wiesz, jakiś czas temu mi to przeszkadzało. Za moich lat licealnych oprawę liturgii wielkosobotniej robiły przeróżne wspólnoty parafialne, nawet neokatechumenat, który początkowo miał liturgię w parafialnym kościele po zakończeniu liturgii parafialnej, naprawdę. Agapa była w salce, w której uczyliśmy się religii. Wtedy były wszystkie czytania, z komentarzem, były też prawdziwe chrzty prawdziwych parafialnych (i nieneońskich) dzieci. Prawie ideał. Tyle że z perspektywy lat większość tych ludzi, którzy wtedy liturgię przygotowywali, a nawet w tak uduchowiony sposób sprawowali, jest teraz poza Kościołem. Co sprawia, że dość krytycznie patrzę na piękne i uduchowione liturgie. I uproszczenie nie bardzo mi już przeszkadza...

      U nas wielkosobotnia Wigilia zaczyna się o 20.00, kończy po 21.30. Więcej nie byłabym w stanie ustać w tłoku. Jeśli mi coś przeszkadza, to żenujący poziom kazania i komentarzy, które chyba ktoś kiedyś oglądał i zatwierdzał.

      Usuń
    2. Fakt, że u nas wszyscy siedzą ( są dodatkowe krzesła).
      Mnie nie chodzi o super uduchowioną liturgię. Chodzi mi o sprawowaną zgodnie z Mszałem. Bez żadnych dodatków super. Wystarczy zastosować się do OWMR (i komentarze ograniczyć do niezbędngo minimum).

      Usuń
    3. u nas nie zmieściłyby się krzesła na kościele, gdyby tak każdy chciał siedzieć.
      A nie wygodniej, jeśli na wszelki wypadek ci idioci świeccy nie mieliby pojęcia, co właściwie jest w tym całym mszale? :P

      Usuń
    4. Nawet świecki idiota, jeżeli słucha uważnie, może zadać kilka niewygodnych pytań:
      - cały czas jest mowa o nocy, a przecież nawet się nie ściemnia, więc czy akurat ta msza nie mogłaby się zacząć później niż o 18.00?
      - ksiądz, który czyta komentarze, ciągle się zacina (a przecież nie ma wady wymowy, bo z kazaniem poszło mu bezbłędnie); czyżby nie był w stanie poświęcić pięciu minut na wcześniejsze zapoznanie się z tekstami?
      - "...do Niego należy czas i WIERNOŚĆ" - wygłosił proboszcz; hmm, czy aby tak było w poprzednich latach?

      :-P

      No i tak to. A jeszcze dwa (!) czytania ze Starego Testamentu, a jeszcze najkrótsza (chyba) z możliwych modlitwa eucharystyczna, a jeszcze, a jeszcze... Momentami czuję się jak stara ciotka, która wszystkim wszystko ma za złe, a przecież powinno mi wystarczyć, że nie będzie pomyłki przy konsekracji - no ale naprawdę, no NAPRAWDĘ, ten jeden raz w roku...

      Usuń
    5. tia, pamiętam, jak na jednej parafii zaczynali o 16.30. Kończyli za widna. Z drugiej strony pamiętam, jak na innej parafii zaczynali o 22.00, a kończyli rezurekcją o północy. Tyle że u nas się nie dało, neony nie pozwalały (o 22.00 zabierali większość księży na swoje Paschy po szkołach i klubach).

      Komentarze czytają świeckie dziadki, którzy niedowidzą, albo nastoletni ministranci, którzy jeszcze nie wyćwiczyli umiejętności czytania w stopniu płynnym. Nie sądzę, żeby ktokolwiek robił jakieś próby z głośnym czytaniem tych tekstów, w każdym razie ilość zacinań się i przekręceń na próby nie wskazuje.

      Nie wiem, co do Niego należy, bo stałam w środku w kościele, a nagłośnienie przy ogniu siadło i nic nie było słychać. Za to Exsultet miał w tym roku na pewno inne zakończenie niż we wszystkie poprzednie lata.

      Znajome duchowieństwo nieodmiennie się dziwi, że jak to, ja naprawdę umiem te ich teksty na pamięć i wiem, kiedy się pomylą? No jak, oni je powtarzają co dzień, a jeszcze nie umieją... swoją drogą, jak na kościół poleci taka spektakularna (czasem heretycka) pomyłka, to ja się krzywię, a ksiądz, który stoi/siedzi za mówiącym, nigdy. Nie wiem, czy udaje, czy zwyczajnie nie słucha.

      Usuń