sobota, 2 kwietnia 2022

mam taką chandrę

 na granicy histerii, że wzięłabym się za łeb, przełożyła przez kolano i nalała w dupę tak, żebym nie miała siły pisnąć. Może by pomogło. Zawsze jest tak samo, próbuję zmieścić w tym moim zapii... życiu jak najwięcej dobra i jak się nie staram, zawsze wyjdzie jakieś zło. A potem chowam się w supermarkecie między lodówkami na dziale mrożonek i ryczę. Jak idiotka, bo co to zmieni. No, wiem, że nic nie zmieni, zawsze będę życiową niedorajdą, nigdy nic mi nie wyjdzie - mogę se ryczeć do usranej śmierci. A i tak ryczę - jak pii**ona histeryczka. Którą prawdopodobnie jestem. Tak, nawymyślałam sobie, już mi lepiej. Gdybym  miała kogoś, kto by mnie bił i wyzywał,  byłabym lepszą wersją siebie. A może by mnie zatłukł i byłby już ze mną spokój przynajmniej.

Śnieg dalej sypie, nikt go nie sprząta, przecież żadna firma nie miała zapłacone na odsuwanie śniegu w kwietniu, i to jeszcze w łikend. Tyle co ludzie przedeptali. A poza tym śnieg (albo woda) po kostki. No, zresztą - po co sprzątać, jeśli ciągle sypie? 


wieczorem

sypało, oczywiście, bez przerwy cały dzień.



Znalazły się szczygły i nawet szpaki.


a w karmniku sikoreczki


i nieco ośnieżony kos (to nie łupież, nie :P)


Usiłując dziś zrobić coś hm pożytecznego (doprawdy?), wywaliłam wszystkie suche badyle z ostatnich trzech lat


i usiłowałam zrobić palmy na przyszłą niedzielę. Niewiele mi wyszło. 


Grube, nieforemne, bez polotu. Jak za oknem 20 cm śniegu, to nie ma sensu robić palm... Rodzinne Malątko usłyszało, że idą jakieś święta, i zupełnie serio spytało, czy będziemy ubierać choinkę... W każdym razie, choinka czy nie, ja więcej żadnych palm nie robię. U mnie z palmami się skończyło.

Fajnie było robić palmy łudząc się, że komuś gdzieś, kiedyś się przydadzą, że może jakaś dekoracja, że może potrzebne. Próbowałam nie widzieć, udawałam, że nie widzę, że palmy były zwyczajnie wyrzucane... 
No, były. Więc po co tyle roboty? Sobie to ja mogę kupić palmę w supermarkecie za 2 złote i mieć to w Briko, jak mówi reklama. 

Strasznie rozjechana jestem. Gdyby nie zupełnie inna faza, powiedziałabym, że to babska histeria spowodowana PMS. Rozjeżdżają mi się cykle, jeden 60 dni, drugi kilkanaście. Naprawdę, do kupy z tymi histeriami, to mam szczerą nadzieję, że to początki menopauzy. Ile można? Jeszcze jeden taki dzień i będzie mnie można spokojnie wysłać na wojnę jako skuteczną broń zaczepną. Rozwalę bez pardonu każdego, kto mi stanie na drodze. Tak, że nawet przez lejek nic się nie da potem wlać do trumny. Ani z ziemi zeskrobać. 

206. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz