dziś od 10.00 bodaj do 22.00. Myślę, że akurat dzisiejsze popołudniowo-wieczorne atrakcje profesjonalne się jednak odbędą. Dzieciaki zaprosiły na kolację przedmaturalną, taką atrapę studniówki, do jakiejś knajpy do Kazimierza. Trzeba się sprężyć, ubrać, dojechać, wrócić. Mój poważnie nadwyrężony w ostatnich tygodniach bufor moich mocno upośledzonych social skills gwałtownie odmawia współpracy. Nie jestem socjalna. Mam przeciążony system. Ze wszystkich sił staram się nie odwinąć nikomu ani nie uciec w ignorowanie kogoś, ale nie wiem, czy do wieczora (i do rana) dam radę.
Ludzie, piszę nie wiem który raz: blog to albo mniej czy bardziej fikcyjny utwór literacki, albo w najlepszym razie ledwie łuszczący się naskórek prawdziwego żywego życia. Nie zakładaj, że mnie znasz i jestem twoją osobistą psiapsiółką do pogaduszek, bo przeczytałaś moje wpisy z ostatnich kilku lat i uważasz, że wiesz o mnie wszystko. W takie relacje nie wchodzę. Nie zakładaj, że jak czytasz mojego bloga, to znasz stan moich emocji i mojej duszy, i możesz mnie do woli korygować /interpretować /nawracać na cokolwiek, co ci się akurat przyśniło. W takie relacje nie wchodzę. Proszę to uszanować. Tak samo jak moje naprawdę mizerne umiejętności socjalne.
Dziękuję, idę do pracy. Dobrego dnia.
wieczorem
ufff.
196.
Znaczy przeżyłaś :).
OdpowiedzUsuńPrzeżyłam i nawet nieźle było (żarcie pycha), ale gdybym mogła, wyszłabym godzinę wcześniej niż mogłam wyjść.
Usuń