niedziela, 27 marca 2022

ani starszy syn, ani młodszy syn

 tylko najemnicy. To mnie dziś ugryzło w czytaniach. Że najemnicy u Ojca mają całkiem wygodny żywot. To by się w sumie zgadzało. Może dlatego Ojciec ma tylu najemników, a tak mało synów. 


Pognałam dziś na cmentarz, posprzątałam, ile mogłam - cały worek na śmiecie potłuczonego szkła. Stawiają ludzie piętrowo te znicze na Wszystkich Świętych, potem nie sprzątają, wiatr zmiata, tłucze. A głupia baba zbiera, bo jeszcze chwila, zacznie się w sandałkach chodzić, a tu proszsz, szkiełko w piachu, jak miło. 

Zasypiam. Znowu nie mogę dojść do ładu ze zmianą czasu. Nie mam pojęcia, która godzina i na co czas. Nic mi się nie zgadza jakoś. 


Wczoraj umarł tata Pani A., nie znałam go, tylko ją. Może go jeszcze Kiedyś poznam...


wieczorem
naprawdę nie wiem, jestem w najgłębszym z możliwych szoków. Dziś wieczorem mama  - jak w każdą niedzielę wieczorem - poszła w odwiedziny do sąsiadki, niezwykle charakternej starszej pani. W mieszkaniu zastała dwie córki rzeczonej niewiasty, które oznajmiły jej, że wczoraj jedna z córek znalazła sąsiadkę nieprzytomną na podłodze. Obie córki do spółki pozbierały matkę, włożyły do lóżka... i... no właśnie, i nic. Ona tak leży nieprzytomna, a one siedzą. Czekają aż umrze? Obawiam się, że mogą długo czekać. W każdym razie pogotowia nie wezwały, a na propozycję mojej mamy, żeby przynajmniej jutro rano lekarza z przychodni wezwać, zareagowały nader niechętnie. Ktoś mi może wytłumaczyć, o co kaman? Bo ja to kompletnie nie łapię tych powiązań społecznych, no. Dla mnie pierwszy odruch, jak ktoś stracił przytomność i nie mogę go dobudzić, to dzwonić po karetkę... no ale jak nadmieniłam, ja to socjalny i relacyjny świr jestem. 

200. 

4 komentarze:

  1. To z wieczora brzmi niewiarygodnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tzn. nie że nie wierzę tylko że to aż niewiarygodne, że ktoś w ogóle tak reaguje. Jakbyś napisała to w powieści, to by powiedzieli, że nieprawdziwe.

      Usuń
  2. - Wasz dziadek umarł w szpitalu, wasz ojciec umarł, jak zaczęli się nim zajmować lekarze, więc w razie czego pamiętajcie - chcę umrzeć w domu, żadnej służby zdrowia! Zabraniam wam wzywać kogokolwiek!
    - Mamo, co mama...
    - Bo jak nie, to potem będę was straszyć!

    A pewnie można by wymyślić jeszcze inne, dziwniejsze wytłumaczenia tej sytuacji, których nawet nie jestem w stanie sobie wyobrazić.

    OdpowiedzUsuń
  3. Wydaje mi się, że Allegra może mieć rację... pani należy do charakternych i rodziną rządziła do przedwczoraj w sposób bardzo autorytatywny.

    Mama była u mniej dziś. Sąsiadka przytomnieje, pół ciała ma nieczynne, mówi z trudem - chyba jakiś udar. Córeczki dały się przekonać, że trzeba lekarza, jak mama powiedziała, że lekarz może dać zlecenie na opiekunkę na fundusz. Lekarz ma przyjść jutro rano. Osobiście myślę, że i tak każe babcię wywieźć do szpitala, choćby w celu zrobienia badań.

    OdpowiedzUsuń