środa, 16 marca 2022

mewy! Mewy wróciły!

 To znaczy, że pora deszczowa minęła. 

Tyle z cytatów z "Robinsona Kruzoe", którego umiałam na pamięć, zanim nauczyłam się czytać. :P A mewy są od paru dni. Ale dopiero dziś przysiadły na dachu bloku po drugiej stronie ulicy.




Tak wiem, powinnam patrzeć na kolor nóg, śmieszka ma czerwone, a ta druga czarne :P - no ale weź coś tu zobacz, no. Myślę, że to śmieszka. Z rachunku prawdopodobieństwa :P. 

W pracy kolejny trudny dzień, w perspektywie jeszcze przynajmniej dwa. Z mamą... hm. Udało mi się ją na razie przekonać, żeby nie pisała protestów do spółdzielni, przynajmniej dopóki ja planuję remont i będę musiała z tą samą spółdzielnią negocjować wymianę pionu w łazience i podstawienie pod śmietnik pojemnika na gruz... no ale widzę, że znowu ma fazę nadpobudliwości, która pod wieczór przeszła w fazę "chora jestem". Co dalej, zobaczymy. 

Co do Ukrainy. W pracy widzę? słyszę? coraz większe znużenie tą sytuacją. Coraz więcej zastrzeżeń, coraz mniej entuzjazmu pomocy. I coraz więcej strachu, że niedługo my będziemy na zachód uciekać. Może. Ja pewnie nie ucieknę, nie mam dokąd. 

Na razie robię tu parę konkretnych rzeczy i zastanawiam się: czy Ty Jesteś ze mnie chociaż trochę dumny? Przecież tak naprawdę robię to wszystko tylko po to, Żebyś Był. :P Zawsze. Wszystko. A Ty? 
Jeśli Słyszysz drobniutką pretensję i wyrzut w moim głosie, to Się Mylisz - wcale nie są drobniutkie. :P

Jutro kolejny trudny dzień, a potem jeszcze piątek. Chodź, Idziemy spać...

189.

2 komentarze:

  1. Pamiętam czas, kiedy u nas mewy (przylatujace podczas sztormu) nie ośmielały się usiąść na ziemi między blokami. A dziś - mają to w nosie.

    Wczoraj Malątko Starsze bujając się na huśtawce wyrecytowało mi dwa razy prawie całą "Lokomotywę" (na całe gardło, zanosząc się od śmiechu chwilami i dokonując osobistych wstawek) po czym oznajmiło "x. poczytał. Idziemy na zjeżdżalnię". Ciekawe czy Robinsona też by tak czytał. Warte rozważenia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pamiętam, jak u nas w mieście wcale nie było mew, trzeba było iść nad Wisłę i długo wypatrywać. Potem pojawiały się w mieście raz do roku, jakoś koło Wielkanocy, i buszowały po śmietnikach. A teraz po prostu są. Najwięcej wiosną i jesienią.

      Jak miałam 5-6 lat, mój tata zmęczony nieustanną koniecznością czytania mi w kółko wszystkiego wziął się na sposób i nagrał mi audiobuki. Odsłuchiwałam je nieustannie - nawet nie z kaset, tylko ze szpul magnetofonowej taśmy na wielkim magnetofonie na pół stołu. Wkrótce umiałam je na pamięć, ale i tak je odsłuchiwałam, bo najbardziej podoba mi się to, co znam. :P

      Podejrzewam, że gdyby nagrali mi wtedy Pana Tadeusza czy konstytucję PRL z 52 roku, też bym powtarzała z pamięci. :P

      Usuń