czwartek, 18 listopada 2021

mama ma

 ropne czopy na migdałku i paskudny język. Wysyłam ją do lekarza, ale nie wiem, czy pójdzie. Umyłam dziś u niej przedostatnie okno... W ogóle ten tydzień mam taki, że ciągnę milion pozaczynanych spraw, ale żadnej nie udaje mi się póki co skończyć. Zabrakło mi dziś gumki do maseczek, jutro muszę dokupić, bo nie sfinalizuję tej serii. Okno zostało jedno do sfinalizowania mycia okien u mamy. Opłaty nie porobione, bo nie przyszły jeszcze faktury za gaz. Wszystko inne opłacone, ale nie można odhaczyć zadania jako wykonanego :P. 

Usiłowałam dziś pójść do spowiedzi... poszłam na parafię w godzinach teoretycznie dyżuru w konfesjonale. Oba konfesjonały puste, PeJeden kręci się po prezbiterium. Pokręcił się, poszedł do łazienki, myślę - może jak wróci, to pójdzie spowiadać. Tymczasem na tyle kościoła zaczyna się formować kolejka chętnych do spowiedzi. PeJeden pojawia się znowu, ale znika tym razem w zakrystii. Nie czekałam dłużej. Spróbuję jeszcze kiedyś... nie lubię spowiadać się podczas nabożeństw, bo nic nie słyszę, konfesjonał zdecydowanie powinien stać w innym pomieszczeniu niż grające organy i zestaw kilkunastu głośników. No ale, jak widać. Nie wiem, czy trudniej znaleźć miejsce na szczepionkę, czy księdza w konfesjonale podczas dyżuru... :P

Poza tym miałam kilka rozmów z kilkoma osobami bardzo rozczarowanymi kondycją świata tego oraz instytucji w nim działających... no i co ja mam im powiedzieć, że w 80% się z nimi zgadzam? :P Ale Zauważ, proszę, że dzielnie broniłam dziś Twojego Tyłka. :P  Za nikim nie stanęłam, tylko za Jednym Tobą. :P

Nie wiem, co Zrobisz dalej. W ramach rachunków przedspowiedziowych wyraźnie widzę, że mam do Ciebie ogromny żal... za tyle historii, które nie powinny _tak_ wyglądać. Naprawdę. Ostatnio ten sąsiad. Zaczęłam się za niego co dzień modlić, jak zobaczyłam anytkowidową karetkę... i co? 
Chcesz mi powiedzieć, że tamta druga osoba, za którą również się modlę, też umarła? Jaki, Panie, w tym wszystkim sens? 

Czemu to cholerne życie nie może być prostsze? Łatwiejsze do wytłumaczenia? 
Wiesz, kiedy kładę się spać, zasypiam z myślą, że przez najbliższe 7 godzin będę udawać, że nie istnieję :P, Coś jakbym usiłowała naprawić Twój błąd :P. Nic Cię to nie obchodzi?

Na pociechę: zakwitł mi stary dobry zygokaktus. Jeszcze sprzed epoki, kiedy zygokaktusy nazwano szlumbergerą. 


71

2 komentarze:

  1. U mnie też kwitną. Dwa. A z tymi modlitwami... modliłam się i modlę za różne małżeństwa. Jedno się rozpadło, drugie zdaje się też. Nie rozumiem :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ok, można powiedzieć, że rozpad małżeństwa zależy od zlej woli człowieka. Ale śmierć na kowida nie zależy od niczyjej złej woli. Chyba. Czy 51-letni zdrowy facet umrze, czy przeżyje, to czysta wola Boża... z rachunku prawdopodobieństwa powinien przeżyć, tak?

      Widziałam u kogoś przez okienną szybę śliczną szlumbergerę, dwukolorową, czerwoną z żółtym środkiem. Coś takiego https://encrypted-tbn0.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcQx5TzNNI4BmSw6hNobCq-r7ocLFfr1z336iw&usqp=CAU
      tylko z żółtym

      Usuń