znowu zanim się ogarnę z podstawowymi rzeczami, to już (pół)noc. Dziś pół uroczego wieczoru straciłam na perswadowanie drukarce, żeby przeżuła sześć stron. Stanęła po czwartej i jak muł. :P Nic.
W pracy chyba norma pracowa, ciotka chyba ciut lepiej, o ile można diagnozować na podstawie hm wagi problemów na tą chwilę najistotniejszych :P. Jaki największy problem ma ciotka-neonka, zamknięta sama w domu z kowidem? Możecie zgadywać do dziesięciu :P. Nie, nie, nienienie. Otóż. Największym obecnie problemem jest, że nie może dać na wypominki :P. A ma chyba ze sto osób do wypomnienia. Przynajmniej tak wynikało z rozmowy telefonicznej. Zastrzegłam, że musi zlimitować listę do kilkunastu, to napiszę i nawet zaniosę.
Z innych fajnych rzeczy, zajadam własną balkonowa sałatę.
56.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz