no bo kto? Już ona to na pewno wie, jak rybę upiec. :)))
Z okazji piątku i swoich imienin mama zakupiła filety z ryby i na mnie padło zadanie upieczenia wyżej wymienionych. Zacytowane na początku wpisu zdanie padło podczas wstawiania blachy z rybą do piekarnika. Zwykle kiedy wstawiam do pieczenia ciasto, przywołuję św. Ambrożego. A do ryby? :)))
I tak się potoczyło, jak wyżej.
Ryba wyszła genialnie. Absolutnie genialnie. Dziękuję, teściowo Szymona Piotra.
Poza tym sprzątnęłam z balkonu, co już przekwitło
umyłam wszystkie okna na dole, uprałam firanki i prawie powiesiłam, zastrzegając, że następnym razem robię to nie wcześniej niż za rok. :P I że jak rok temu pomyłam okna na dole, to natychmiast było to mieszkanie potrzebne na kwarantannę... i ciekawe, co się wydarzy teraz.
Ponadto odwiedziłam lokalne centrum ogrodnicze i stwierdziłam, że w ofercie mają aktualnie tylko chryzantemy. Więc storczyka nabyłam w supermarkecie, a cebulki zaraz będę oglądać w sieci. A na imieniny mama dostała storczyka
i sałatę. Na listki do kanapek, rosnącą w skrzyneczce. Nigdy wcześniej nie dostała od nikogo na imieniny... sałaty. :P
Poza tym kicham jak na alergika przystało, więc szyję kolejne maseczki.
Zwykłe, białe. Na wyszywane przyjdzie czas. Próbuję wyperswadować mamie, żeby wyrzuciła stare maseczki, najbardziej sprane, zdarte i czasem wyplamione różnymi lekarstwami do oczu, że w zamian zrobię nowe, ale cóż - jak zawsze. :P
Mama większość dzisieja odbierała wszelkiej maści telefony. Najciekawszy z nich, hm. Przy okazji składania życzeń mieszkająca nieopodal babcia - rówieśnica mojej mamy, do tego niemobilna, niewychodząca z domu, a po mieszkaniu poruszająca się z kulą, poprosiła, żeby mama jutro do niej przyszła. Bo. Któraś baba z rodziny jej zawiesiła zasłonki, ale krzywo, i ona wejdzie na stołek i to poprawi. A mama jest jej potrzebna po to, żeby miał kto wezwać pogotowie, jeśli z tego stołka uda jej się spaść. :P Rodzicielka moja, oczywiście, zgodziła się, alem ją tak zjechała chwilę po odłożeniu telefonu, że - mam nadzieję - jutro oddzwoni z wieścią, że pilnować prostowania zasłonek nie zamierza. Może to trochę ostudzi zapał modernizatorki mieszkaniowego wystroju.
Swoją drogą, skąd ja to znam. Możesz milimetrem mierzyć odległość między żabkami karnisza, i tak przywiesisz zasłonki krzywo i trzeba po tobie poprawiać. I nikt po tobie nie poprawi, bo każdy następny też zrobi to krzywo, tylko sama zrzędząca babcia... osobiście. Nawet jeśli ma spaść ze stołka i wzywać pogotowie. Bo to wszystko przez ciebie, no. Czemu krzywo zasłonki powiesiłaś? :P
Na domiar wszystkiego dziś, w 39 dniu cyklu, znowu chlup. Jak już zdążyłam zmienić pościel, bo zwątpiłam. Jak zawsze.
37.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz