czyli znowu totalnie brakuje mi doby. Działam już kilka razy wolniej, podobnie jak mój ostatni cykl hormonalny. Oby ostatni.
W tym tygodniu wczoraj zaliczałam zakupy na cały tydzień, dziś robiłam warzywa do zup na zimę, jutro mam konferencję online o maturze, w międzyczasie przygotowuj lekcje, sprawdzaj prace, aktualizuj stronę szkoły, szyj maseczki, sprawdzaj doktoraty, takie tam. Stos płótna bawełnianego jakoś sam nie chce się zorganizować w maseczki, co by podważało teorię o samoczynnym i bezprzyczynowym zorganizowaniu się wszechświata z bezładu. No ok, organizowanie się wszechświata trwało trochę dłużej niby, ale też maseczka jest trochę mniej skomplikowana niż wszechświat? Tymczasem płótno leży na bezładnym stosie i nic. Ani śladu, ani znaku, żeby się cokolwiek chciało samoczynnie zorganizować, no.
Warzywa kroję robotem i mieszam z solą, usiłując nie zwracać uwagi na różne dziwne pomysły mamy, z którą rozmawiałam dziś jak prosię z gęsią. Wyciągam robota, oglądam wszystkie dostępne komponenty i mówię na przykład: cebulę i pomidory kroję nożem, a włoszczyznę zetrę na tarce... Mama, przekonana, że mówię o krojeniu ręcznym nożem i tarciu na ręcznej tarce, zaczyna się kłócić, że żadnym nożem, na żadnej tarce, bo robot jest :P. Wytłumaczenie jej, że nóż i tarka są częściami robota, zajmuje tylko nieco mniej czasu niż wymieniona wyżej organizacja wszechświata :P. No nic. Kłócąc się o sprzęt kuchenny odważam odpowiednie ilości składników, ustawiam wszystko na stole i na blacie kuchennym, ledwie się odwróciłam, a moja starannie odważona sól wylądowała z powrotem w kuchennej szafce... i tak to.
Z innych ciekawostek, szefowa przysłała mi zawiadomienie o szkoleniu, które ma się odbyć w kolejnym tygodniu, z udziałem jakichś sław i autorytetów, dwutorowo, chyba jednocześnie stacjonarnie w Lbl i online. Do Lbl może przyjechać 50 osób z całego województwa, wpuszczają tylko zaszczepionych lub ozdrowieńców, innych nie. Reszta ma łączyć się online. Klikam na link "rejestracja", naiwnie sądząc, że potem otworzy mi się jakieś okno wyboru sposobu uczestnictwa albo coś. Niestety, strona internetowa instytucji organizującej takich bajerów nie przewiduje... wysyłam maila z pytaniem, czy dobrze się zarejestrowałam, jeśli chcę uczestniczyć online, a jeśli źle, to co mam teraz robić. Jeden wielki bałagan.
Ponadto nie ogarniam maili informujących mnie o stanie zamówienia moich cebulek lilii i innego cebulkowego drobiazgu, które zamówiłam w łikend. Naprawdę, ja się nie nadaję do tego świata. Zaraz muszę dziennik elektroniczny odpalić, laptopa naładować na jutro, o, telefon też... dziś w szkole próbowałam ukraść szkolne wifi na swój prywatny telefon, ale żeby z niego korzystać, muszę stać obok rutera na korytarzu :P.
41.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz