wakacji... jutro jak pójdę rano do roboty, tak nie wiem, kiedy wrócę :P. Ani z jakimi wieściami :P.
Nogi dalej obolałe, pooklejałam się i polazłam na mszę, tyle było wychodzenia. Jabłka zawekowane, o.
Na dzisiejszym kazaniu wielebny próbował nam robić rachunek sumienia z kolejnych przykazań, nie wiem, dla mnie najbardziej odrealniony rachunek sumienia, jaki słyszałam... Że mam telewizor na pół ściany i on mnie uczy, jak mam myśleć, tiaaaa... albo że klikam w komórkę bezustannie. Ewentualnie że chciwa jestem, no jaaasne. Co druga kwestia dotyczyła nieuporządkowanego seksu, bo, jak ksiądz twierdził, to wszystko jest na porządku dziennym, acha. Pytanie otwarte (które miało obnażyć moją błędną hierarchię wartości) było o to, nad czym spędzam najwięcej czasu. Ja? Na pompejanki. Na drugim miejscu w kuchni, na trzecim z mamą. Jutro na pierwszym miejscu będzie: w pracy. A, i że do kościoła nie chodzę, a tu jeden z drugim ksiądz od rana do nocy harują w każdą niedzielę, żebym ja se mogła przyjść na godzinkę kiedy tylko chcę, a ja, niedobra, no przecież nie przychodzę, no.
:P :P :P
Nic dodać, nic ująć. Jeśli taką ksiądz ma koncepcję osoby, która słucha jego kazań, to... gratuluję. Jesteśmy bandą seksoholików zagapionych w telefon albo w telewizor, a urlopy spędzamy na drogich zagranicach, gdzie, oczywiście, puszczamy się i nic więcej nie robimy (poza gapieniem się w telewizor i w komórkę)... Brakuje mi do pełni obrazka jakichś drobnych wzmianek o alkoholu. :P I byłoby super. :P :P :P Przecież nie pamiętam, kiedy ostatnio byłam trzeźwa. :P
No i wraz, Zobacz, nie spełniam oczekiwań pod moim adresem, no. Mam wrażenie, że Oczekujesz, że zacznę używać karty płatniczej. No sorry. Nie pamiętam pinu, a na pewno nie udam się do banku w celu uzyskania nowego pinu, bo mi się zwyczajnie nie chce, Wiesz? A (zdaniem wielebnego?) jestem taaaaką konsumpcjonistką, że bez karty przecież nie dam rady żyć... i nawet do jego oczekiwań, psiakość, nie dorastam. :P
Tak, mam straszliwą tremę przed jutrem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz