niedziela, 1 sierpnia 2021

lewy dzień

 wszystko mnie bolało, syndrom dw urósł do rozmiaru porządnej wołowej szynki :P, nic mi nie chciało działać, znowu wróciłam do walki z zawieszającym się telefonem, dzieci w kościele się darły tak, że zagłuszyła je dopiero syrena o 17.00... (te dzieci to chyba upośledzone są, za moich czasów trzylatki umiały zachować się w kościele...) Na domiar złego mama złapała kleszcza. Wyjęłam, zdezynfekowałam, rumienia niet, na środę jest zapisana do lekarza, więc powie. 

Studiowałam dziś temat owadów, osobliwie ważek.






Niżej pokrzywnik.


Teraz u nas to rzadkość, aż dziw pomyśleć, że za mojego szczenięctwa pokrzywnik był jedynym kolorowym motylem, jakiego znałam... I zupełnie nie wiem czemu, do dziś kojarzy mi się jednoznacznie z jedną z moich sióstr. To połączenie żółtego, czerni i rudości jakoś.

Pragnę zwrócić uwagę, iż trzecia ważka od góry zajada prehistoryczny las:




Tymczasem wiewióra zajada trochę późniejszą historycznie szyszkę


a makolągwa też coś zajada, ale nie mam pojęcia, co.



Jerzyki zajadają raczej komary.


To jerzykownik, taki wieżowiec-apartamentowiec dla jerzyków. Podglądałam, jak karmią młode.




Młode wygląda z budki obok, widać?



A poza tym czekam na burzę. Mam już naprawdę dość tych upałów, burz, wyładowań, napięć, zakłóceń i podobnych atrakcji...

4 komentarze:

  1. Owady, piękne! Zdjęcia, jak zawsze - super! Podziwiam, że Ci się chce :) A co do dzieci w kościele - dziś przede mną, może 5-latka - spacer od mamusi - 3 metry dalej, do tatusia - i tak całą mszę. Z foszkami, tupaniem, bieganiem - a nie przepraszam, ona nie biegała "szybko chodziła" tak odpowiedziała bratu, jak jej powiedział "nie biegaj!" Nie, że mi to przeszkadzało - ale szkoda, że rodzice nie uczą dzieci poszanowania miejsca i czasu. Jest plac zabaw - biegaj, baw się, a tu - po cichutku trzeba siedzieć, słuchać, patrzeć i niewiemcotamjeszcze dziecko może robić w kościele ;-) Opowiadał mi proboszcz, o jakiś właśnie maluchu, jak przychodzi z rodzicami - to zabawa na całego, jak babcia przprowadza - siedzi w miejscu całą mszę! Można? Można! ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja jak byłam dzieckiem, to w kościele recytowałam sobie w pamięci wszystkie wierszyki z przedszkola, jeden po drugim, żeby mi czas szybciej minął :P. Nikt w kościele nie biegał, każdy siedział cicho i zajmował się czym chciał, ale nie przeszkadzał nikomu. Generalnie kiedyś dzieci miały z założenia nie przeszkadzać. :P Teraz przeszkadzają i może dlatego tylu dorosłych żałuje, że ma dzieci...

      Usuń
    2. wierszyki :D dobre, ha ha :-))))

      Usuń
    3. zawsze lubiłam wierszyki, są takie hm powtarzalne :). Lubię je do dziś.

      Usuń