Eucharystia jest sprawowaniem żywej Paschy. Męki, śmierci i zmartwychwstania Chrystusa. Jeśli w tej celebracji rozróżniać etapy, to kazanie zdecydowanie jest męką :P.
Fffkurzają mnie msze, podczas których półgodzinne kazanie mówi zaproszony gość, jakiś ksiunc-celebryta, wszechsławny i sprzedający po mszy książki swe. A reszta mszy zamyka się w kilkunastu minutach na szybko, bo on się musiał wygadać. Bez względu już nawet na to, co gada, pokazuje całym sobą, kto w jego liturgii jest najważniejszy.
Poza tym coraz wyraźniej widzę, że taki ksiunc stawia na to, że z Kościoła wypłoszy ludzi posługujących się ostatnimi szarymi komórkami, a zostawi sobie stadko wierne, spolegliwe, pokorne i głupie. I coraz mniej widzę dla siebie miejsca... i Panie, do kogóż pójdziemy, zaczyna brzmieć dramatycznie.
Coraz częściej myślę, jak taki jeden z drugim ksiunc nie boi się odpowiedzialności, którą ponosi. Którą Kiedyś poniesie. OK, na pewno nie po tej stronie świata...
wieczorem
kilka zdjęć niepospolitych:
Ależ zdjęcia! A to drugie, ze smugą ciepłego światła prześwitującą zza chłodnych zieleni, to ilustracja do Tolkiena. Wejście do krainy Elfów.
OdpowiedzUsuń:) tak naprawdę trzeba się było namęczyć, żeby zdjęcie nie wyszło zbyt kiczowato... a wyglądało niewiarygodnie.
Usuń