wtorek, 26 stycznia 2021

znowu mi się wali na łeb

 ale jeśli Uratujesz, to ja słowa nie powiem :P. W każdym razie spędziłam dziś uroczy poranek na klasrumie, urocze południe w pracy nad papirami, uroczy wieczór na przygotowaniu zajęć na jutro, i to zajęć, których miało nie być, a jednak będą... Dogadywanie się z drukarką, która zacięła mi się 3 razy w trakcie drukowania 9 matur próbnych i z nagrywarką płyt, która za Ludowe Chiny nie zgodziła się nagrać trzech ścieżek, w sumie 20 minut dźwięku,  na jedną płytę... ok, to też - za. Jeśli ktoś musi dostać po d* w tej historii, to oto jestem, przecież mnie Wołałeś. 

A poza tym zima jeszcze nie stopniała, chociaż się topi.









Szczygły

kosy
(czarny kos na białym tle, arcydzieło sztuki nowoczesnej)


sikorki

i parkowe lwy w czapeczkach, trochę na oczy.


Idę się modlić. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz