zawsze to jakieś postępy w długości dnia. :P Słońca u nas było dziś tyle co ta różowawa smuga nad horyzontem.
Przyleciała mi do karmnika sikora sosnówka, ale nie udało mi się jej zdjąć, może wróci. Tu w kiepskiej jakości na modrzewiu.
Widać, że nie ma krawata na brzuszku? :)
Za to w całkiem dobrej jakości gawron.
i dwa pawie-samczyki, ale jeszcze niedojrzałe do ogonów.
Fajnie patrzeć na nie tak od pisklaka do prawdziwego pawia :))).
A nieornitologicznie: wiewióry.
Większość dnia mozolnie przebierałam pliki na starym komputerze. Z zamiarem oddania go na złom :P po wyczyszczeniu.
Ta dolna wiewióra rewelacja...
OdpowiedzUsuńPo raz pierwszy widzę młode pawie z "nieukończonymi" ogonami!
OdpowiedzUsuńuwielbiam tu do Ciebie wpadać na codzienną dawkę przyrody ! :)
OdpowiedzUsuńPewnie gdybym teraz mogła wybierać, byłabym ornitologiem albo dendrologiem. W wieku wybierania kierowano mnie na medycynę błe względnie na biochemię albo nauczyciela biologii, o żadnej innej opcji nie wiedziałam ani nie myślałam... okropne jest to życie w sumie :P.
OdpowiedzUsuń