środa, 6 stycznia 2021

miałam tak durny dzień

 do tego tak kompletnie bez powodu :P, że naprawdę nie wiem, o co hormonom chodzi. Podobno kowid potrafi rozregulować hormony do reszty :P , ale ja chyba bez kowida doliczyłam się dziś 44 dni ostatniego cyklu... po dzisieju albo coś powie dzień dobry, albo... może zacznie się w końcu uspokajać? Wiem wiem, blog baby w czasie menopauzy może być nieco traumatyczny. Ale na razie oprócz różnych hocków w długości i częstości cyklów :P żadnych większych problemów zdrowotnych nie zauważyłam... oprócz ataków wścieku :P czasem, typowych może dla PMS. 

Więc dziś właśnie był taki atak. :P Żeby nikogo nie uszkodzić, złapałam aparat i pobiegłam do parku. W parku jednak było stanowczo za dużo ludzi :P, więc aby nie uszkodzić nikogo, pobiegłam dalej. Zauważając po drodze, a jakże, pełzacza. 


Główkę odgiął na drugą stronę, pokazując do góry podbródek. Czoło ma od strony pnia. 

 No więc pobiegłam dalej... Nad Wisłą też kupa ludzi, ale chyba powoli zaczynało mi w końcu przechodzić :P. BTW jeśli w średniowieczu turnieje rycerskie organizowano dlatego, żeby hormony dojrzewających kogucików miały w miarę bezpieczne ujście, to może przydałoby się organizować jakieś analogiczne imprezy dla starzejących się bab... :P Nie wiem, zawody na rozbicie w drabiazgi bukowego wałka poprzez uderzanie nim o coś, o co akurat bezpiecznie można uderzać? :P

Po drodze spotkałam jeszcze ciemiernik

i, oczywiście, sójki.


Wisła przywitała mnie nieco mrrrrhocznym krajobrazem.



Naprawdę, w takim otoczeniu poczułam się wspaniale dowartościowana w moim nastroju furii gburii od gniewu Bożego... :P A potem wypłynęła mi naprzeciw eskadra kaczek. 




Nic, zmarszczyłam brew, idę :P. 

Kormorany, nurogęsi.

Zaczęło przebijać się słońce.

Idę dalej.

Łabędzie, czapla, kormorany.

Łabędzie zajęte toaletą, łapy też czasem trzeba umyć.

Wykąpały się i poszły spać. Też mają ciężki dzień czy co?


Nie reagowały na zaczepki nurogęsi....


Kormorany tymczasem suszyły skrzydła

a czapla stanęła do zawodów z pełzaczem. Konkurencja: wyginanie szyi. 





Tymczasem panie nurogęsi zarządziły wyścigi.



a słońce zaświeciło na całego.


Kolory zrobiły się kompletnie irracjonalne.

Zdziwiły się kormorany, zdziwiła się pani nurogęś. 

Zdziwił się też gągoł.


Śmieszne, ale fotografując gągoły byłam przekonana, że to samce nurogęsi... zobaczyłam dopiero na dużym ekranie.



Ale najlepszy numer był na końcu. Tadam, tadam, przedstawiam...



... prawdziwe zimorodki!!!!

W tym momencie z przejęcia (pierwszy raz w życiu widziałam zimorodka i to od razu trzy :) do reszty wysiadły mi skołatane nerwy i tak poprzestawiałam coś w aparacie, że więcej zdjęć nie mam, a żałuję... zanim zdjęłam rękawiczki i doszłam do ładu z ustawieniami, zimorodki zwiały. Ale genialne są. Muszę jeszcze kiedyś na nie zapolować....

A chandra wcale mi tak do końca _nie_ przeszła jeszcze :P, o nie. 

6 komentarzy:

  1. Zi-mo-rod-ki!
    Ja chcę!

    Jedyne jakie widziałam na własne oczy to ich krewniacy na Filipinach. A ja bym chciała takiego... jak u Hopkinsa... ...kingfishers catch fire...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tia, zimorodków zimne ognie (i ważek wartkie wrzenia) :))) - śmieszne, ale ten wiersz pamiętam z jakichś zajęć na studiach na temat.... przekładu literatury, Barańczak mnie wtedy totalnie zauroczył.

      Myślałam, że zimorodki są bardziej niebieskie niż zielone?

      Usuń
  2. Haha miałam to samo, gdy tej jesieni po raz pierwszy w życiu widziałam zimorodka, w dodatku rzut beretem od mojego domu, nad rzeką. Potem widzieliśmy go jeszcze kilka razy. Coś niesamowitego :D
    Zdjęcie pełzacza i czapli piękne :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedy je przyuważyłam, jeszcze w strefie mroku :P, były jak zwykłe czarne ptasie drobinki płynące w locie nad samą powierzchnią wody. Potem jeden usiadł na gałązce przybrzeżnej wierzby, wyglądał pod słońce trochę jak mały czarny dzięcioł. Robiąc pierwsze zdjęcia nie miałam (jak często)pojęcia, co robię. Potem słońce wyszło i błysnął mi w obiektyw zielenią. No i było po zdjęciach.... :P

      Usuń
  3. Jakie piękne zdjęcia! Zimorodki widziałam płynąc kajakiem. Właściwie "widziałam" to za duże słowo. Zarejestrowałam jedynie szybkie błękitne mignięcia nad wodą. Ale żeby tak zobaczyć siedzącego... zazdroszczę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję na kolejne zdjęcia lepsze technicznie.
      No właśnie: _błękitne_. Te błyszczały na zielono.
      Żeby było śmieszniej, wczoraj na deptaku nad Wisłą był tłum ludzi, a one tak w tym tłumie.

      Usuń