poniedziałek, 11 stycznia 2021

chciałam dzięciołka? :)

 to teraz dalej chcę, ale w lepszej widoczności :)))




Nie chciał się, sqbany, pokazać, ale z rozmiarów i z czarnych poprzecznych pasów na skrzydłach wnioskuję, że to dzięciołek. U nas rzadkość - teraz. Z dzieciństwa (fakt, po zachodniej stronie Wisły) pamiętam go jako częstego gościa w karmniku...

Poza tym pełzacz.





i - a jakże - zimorodek. Jedyny, jakiego dorwałam. Było ich więcej... mam wrażenie, że walczą już o terytoria, ganiają jeden drugiego aż miło popatrzeć. 

(Weź w tym chruście złap ostrość na zimorodka, nie na któryś z patyków :P)


Za to nurogęsi chyba powoli już walczą o... panie. Panie nurogęsi. Cóż, urocze są. 



A tu nurogęsi w locie:


Oprócz ornitologii. 
Odgrzebałam dziś szkolny kapownik, zalogowałam się na klasrum (system nie chciał mnie poznać :P), sprawdziłam prace nadesłane od świąt do dziś. Jutro mam trzy godziny szkolenia o maturach :P (więc zdjęć ptaków nie będzie, chyba sikorki na moim balkonie). Od piątku mają ruszać szczepienia seniorów, mam nadzieję, że mama się załapie jakoś. Jak ona weźmie szczepionki, to będę spokojniej czekać na moją kolej, kiedykolwiek będzie. Od za tydzień dzieci z klas młodszych wracają do szkół (podobno, jak się uda). Reszta obostrzeń teoretycznie pozostaje bez zmian. Czyli hotele i knajpy zamknięte, limity zgromadzeń i takie tam. 

Pierwszy przymrozkowaty wieczór w tym roku - już jest na minusie. Zdarzały się lekkie przymrozki nad ranem. Śniegu już nie ma. Znowu boli mnie łeb, kompletnie nie mam siły do swojego ciała...

2 komentarze: