niedziela, 20 grudnia 2020

wsadzić stópki w reniferki :)))

 i nic już dziś nie robić, tia. 

W nocy sąsiad nad sufitem urządził sobie jakiś wieczorek muzyczny, bagatela, jakoś do 2.00 czy 3.00. Postanowiłam mu za to odpłacić budzikiem o 6.00, ale chyba nie usłyszał :P. Musiałam wstać, żeby zapuścić mamie krople do oczu... i tia, wiem, jestem wredna i złośliwa małpa. 

Po nocnej mgle rano szron, ale szybko znikł jak sen jaki... srebrny. :P





Tradycyjnie zdążyłam rano odmówić oficjum i obejrzeć mszę, i potem się zaczęło. Adwent :P. Cała intensywność oczekiwania na Gości. I cała logistyka pandemiczna: jak to zrobić, żeby się spotkać, nie spotykając :P. 

Stanęło na spacerze - ile daliśmy radę wytrzymać, bo ziąb. 


Pojemnik recyklingowy na kapsle okazał się dużo ciekawszy od choinki :P. 




Ciemno. Wbrew prognozom słońce pokazało się tylko rano, potem było ciemno i zimno. 
Zobaczyć pawia wśród gawronów i kawek

i kwiczoła wśród kamieni.


Ja potrafię, aparat nie bardzo.

Szefowa przysyła maila, że jeszcze to i to zrobić. Na klasrumie, zgaduję, czekają na sprawdzenie kolejne prace. O 22.00 ostatnie dziś krople, jutro następne o 6.00. 

A ja bym chciała reniferki i św. Spokój, tia. 
Wysłuchałam przez TV rekolekcyjnego kazania - o czym, no jak o czym, o aborcji i o marszach... i zdecydowanie nie mam ochoty być świętą. :P To po wysłuchaniu tych wszystkich przykładów bohaterskich matek, co same pomarły, ale dzieci przed śmiercią jeszcze urodziły, idź i ty czyń podobnie. Nie wiem, czy  moralne jest wymaganie od wszystkich obligatoryjnego heroizmu. I tak mi chodzi po głowie pewna matka, która nie uratowała jednego ze swoich dzieci przed utonięciem, bo ryzykowałaby życiem swoim = matki dla kilkorga pozostałych dzieci i życiem dziecka, które za kilka tygodni miało się urodzić. Była pro-life czy nie? 
Model heroiczny wymagałby chyba, żeby rzuciła się na ratunek licząc, że Pan Bóg ją ocali??? Czy może wręcz przeciwnie: ważniejsze było to dziecko, które jeszcze nosiła, a heroizm polegał na tym, że nie ratowała tamtego, tylko chroniła to??? 

Żeby nie było: nie wymyślam, przypadek prawdziwy. Tak czy inaczej, nie rozeznaję powołania do heroizmu i świętą z pobożnych kazań o heroicznych matkach naprawdę nie chcę być. 

Dobra. Spadaj stąd, **** jedna, i idź na klasrum. 

2 komentarze:

  1. Reniferki to kapcie czy skarpetki? Czy kapciospkarpetki?
    U mnie reniferek stracił dziś rogi a aniołek skrzydełko podczas ściągania z blachy, więc można je było z czystym sumieniem pożreć. :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Reniferki są na zdjęciu wpis wyżej :) chyba kapcie.

      U mnie z katastrof w nocy oberwał się pręt do firanki i całe ustrojstwo spadło na podłogę. Z firanką.

      Usuń