i nic już dziś nie robić, tia.
W nocy sąsiad nad sufitem urządził sobie jakiś wieczorek muzyczny, bagatela, jakoś do 2.00 czy 3.00. Postanowiłam mu za to odpłacić budzikiem o 6.00, ale chyba nie usłyszał :P. Musiałam wstać, żeby zapuścić mamie krople do oczu... i tia, wiem, jestem wredna i złośliwa małpa.
Po nocnej mgle rano szron, ale szybko znikł jak sen jaki... srebrny. :P
Tradycyjnie zdążyłam rano odmówić oficjum i obejrzeć mszę, i potem się zaczęło. Adwent :P. Cała intensywność oczekiwania na Gości. I cała logistyka pandemiczna: jak to zrobić, żeby się spotkać, nie spotykając :P.
Stanęło na spacerze - ile daliśmy radę wytrzymać, bo ziąb.
Ciemno. Wbrew prognozom słońce pokazało się tylko rano, potem było ciemno i zimno.
Zobaczyć pawia wśród gawronów i kawek
Ja potrafię, aparat nie bardzo.
Szefowa przysyła maila, że jeszcze to i to zrobić. Na klasrumie, zgaduję, czekają na sprawdzenie kolejne prace. O 22.00 ostatnie dziś krople, jutro następne o 6.00.
A ja bym chciała reniferki i św. Spokój, tia.
Wysłuchałam przez TV rekolekcyjnego kazania - o czym, no jak o czym, o aborcji i o marszach... i zdecydowanie nie mam ochoty być świętą. :P To po wysłuchaniu tych wszystkich przykładów bohaterskich matek, co same pomarły, ale dzieci przed śmiercią jeszcze urodziły, idź i ty czyń podobnie. Nie wiem, czy moralne jest wymaganie od wszystkich obligatoryjnego heroizmu. I tak mi chodzi po głowie pewna matka, która nie uratowała jednego ze swoich dzieci przed utonięciem, bo ryzykowałaby życiem swoim = matki dla kilkorga pozostałych dzieci i życiem dziecka, które za kilka tygodni miało się urodzić. Była pro-life czy nie?
Wysłuchałam przez TV rekolekcyjnego kazania - o czym, no jak o czym, o aborcji i o marszach... i zdecydowanie nie mam ochoty być świętą. :P To po wysłuchaniu tych wszystkich przykładów bohaterskich matek, co same pomarły, ale dzieci przed śmiercią jeszcze urodziły, idź i ty czyń podobnie. Nie wiem, czy moralne jest wymaganie od wszystkich obligatoryjnego heroizmu. I tak mi chodzi po głowie pewna matka, która nie uratowała jednego ze swoich dzieci przed utonięciem, bo ryzykowałaby życiem swoim = matki dla kilkorga pozostałych dzieci i życiem dziecka, które za kilka tygodni miało się urodzić. Była pro-life czy nie?
Model heroiczny wymagałby chyba, żeby rzuciła się na ratunek licząc, że Pan Bóg ją ocali??? Czy może wręcz przeciwnie: ważniejsze było to dziecko, które jeszcze nosiła, a heroizm polegał na tym, że nie ratowała tamtego, tylko chroniła to???
Żeby nie było: nie wymyślam, przypadek prawdziwy. Tak czy inaczej, nie rozeznaję powołania do heroizmu i świętą z pobożnych kazań o heroicznych matkach naprawdę nie chcę być.
Dobra. Spadaj stąd, **** jedna, i idź na klasrum.
Reniferki to kapcie czy skarpetki? Czy kapciospkarpetki?
OdpowiedzUsuńU mnie reniferek stracił dziś rogi a aniołek skrzydełko podczas ściągania z blachy, więc można je było z czystym sumieniem pożreć. :-)
Reniferki są na zdjęciu wpis wyżej :) chyba kapcie.
UsuńU mnie z katastrof w nocy oberwał się pręt do firanki i całe ustrojstwo spadło na podłogę. Z firanką.