czwartek, 24 grudnia 2020

kto w lecie

po kryjomu plącze lampki i łańcuchy Bożonarodzeniowe, leżące sobie spokojnie w swoich pudełkach, i ile mu za to płacą, hę? Czy tylko ja dziś zadawałam takie pytania??? :)))

Rano udało mi się wyskoczyć na prawdziwą mszę. Większość ludzi wierząca, komunia do dzioba, co pobożniejsi w maseczkach pod brodą. Generalnie bałagan nie zachęca do częstego przychodzenia, zanim przetestuję na sobie tą szczepionkę... 

A potem jak zwykle. Posprzątaj dwa mieszkania, ubierz dwie choinki, przygotuj jedną Wigilię. Powiedzmy, że z grubsza ogarnęłam...


Wigilia przy telewizorze, pewnie nie udźwignęłybyśmy rozmawiania o tym, jak było, jak jest, czego i kogo brakuje. Myślę dziś o dawnych Wigiliach - przyjeżdżali dziadkowie spod Chełma, przychodziła ciotka, było nas siedmioro. Zawsze, no zwykle :P, w noc Bożego Narodzenia dostawałam gorączki :P, nie wiem, z wrażenia czy z czego, trzeba było w Święta szukać lekarzy... Teraz zostałyśmy we dwie, mama i ja. 

Myślałam o ludziach, których kocham, za których się modlę, gdzie i jak dziś świętują. Nic nie mogę, tylko się modlić. Ten czy tamten w takim czy innym związku, poza Kościołem. Inny w grzechu i obłudzie, z rączkami złożonymi pod kątem 45 stopni, kogo ostatnio skrzywdził, kim się znowu posłużył jak rzeczą, kogo znowu zostawił, jak już go wykorzystał? Ktoś inny na dyżurze w szpitalu, w DPSie, w domu dziecka, w kolejce na granicy w TIRze, w łóżku z kowidem...


Już noc. Zaraz zapalę świeczkę, odmówię nieszpory, pompejankę. Zamknę ich wszystkich. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz