mieć możliwość spojrzenia na tą historię obiektywnie, oczami kogoś innego - westchnęłam nabożnie w duchu po wysłuchaniu dziś czyjejś opowieści. Mam wrażenie, że nie wszystko jest tak, jak usłyszałam. Nawet jeśli opowiadacz historii jest najszczerzej przekonany, że mówi prawdę. Zresztą. Znam ludzi, którzy kłamią w żywe kamienie, przekonani do głębi, że mówią prawdę. Tak zdążyli się zakłamać, że ich definicja prawdy brzmi: "prawdą jest to, co _ja_ mówię".
W każdym razie Wiesz, naprawdę bym chciała usłyszeć od jeszcze kogoś relację z tamtej sytuacji.
Pół dnia w pracy, potem gotowanie i jedzenie obiadu, potem mozolne szukanie i drukowanie matur próbnych na poniedziałek. Właśnie skończyłam. Nie mam już siły przesłuchiwać płyt ani zszywać zeszycików. Jutro.
Z pozytywów - uporządkowałam też dziś balkon z przemarzniętych pelargonii, wyniosłam na śmietnik 4 worki tychże i stos makulatury.
Z kwiatków mojej mamy. Wczoraj, piekąc pierniki, brałam od niej papier do pieczenia. Wyciągnęłam przy okazji z szafki zwój papieru do pieczenia artystycznie wytłuszczonego w okrągłe ślady po pieczeniu jakichś ciastek. Mamo, czemu ty to trzymasz, przecież ten papier jest jednorazowego użytku? Odpowiedź bezcenna: no ale ja go tylko _raz_ używałam :)))). Nie, nie pozwoliła mi tego wyrzucić.
A to dzisiejszy spektakularny zachód. Coraz bliżej południa.
Zdjęcia piękne... Papier raz użyty? Też bym nie wyrzuciła :)
OdpowiedzUsuńToaletowego też używasz dwukrotnie? :PPP
UsuńCóż ... była mowa o papierze do pieczenia :D
OdpowiedzUsuń