piątek, 18 grudnia 2020

o eksplozji, kawkach

 rządzie, episkopacie i nauczaniu zdalnym będzie.

W moim  mieście wybuchł gaz. Prawdopodobnie. W każdym razie dom jednorodzinny poszedł w drabiazgi. Zginęły dwie osoby, małżeństwo około 70-tki. No szkoda ludzi. 

To już zdjęcie ze sprzątania, zrobione telefonem przez jedno z moich dzieci, które akurat mieszka niedaleko. Ja mieszkam na drugim końcu miasta. 

W kontekście tej śmierci mam kilka refleksji okołokowidowych i okołopro-life, tia. Zdarzyło mi się usłyszeć, w tym raz w konfesjonale, że kowidem nie ma się co przejmować, bo kto ma umrzeć, to umrze. :P Więc jak, ci ludzie z tego domu _mieli_ umrzeć? A abortowane dzieci też _miały_? To nie ma sensu. Albo chronimy _każde_ życie, tak samo przed wybuchem gazu, przed kowidem (choćby przez przestrzeganie zaleceń sanitarnych w kościołach...)  i przed aborcją - albo nie jesteśmy pro-life. I tyle.

O kawkach. Kawki nauczyły się dobierać do karmnika. Jest zabezpieczony i usiąść na nim nie mogą, jest za mały, żeby wlecieć do środka, więc co robią? Otóż siadają na dachu albo obijają się o karmnik, żeby go rozhuśtać. Z rozbujanego karmnika jedzenie wypada na podłogę. A z podłogi można już spokojnie jeść. Ot, jakie.

O rządzie. Nie napisałam wczoraj, bo późno ogłosili, ale wczoraj ogłosili "kwarantannę narodową". Od 28 grudnia do 17 stycznia. Zamknięte galerie, hotele, stoki narciarskie. Godziny dla seniorów od 10.00 do 12.00. W kościołach teoretycznie 1 osoba na 15 metrów kwadratowych (moja parafia do dziś nie ogłosiła, ile to właściwie powinno być, wchodzi każdy, kto chce). Jedzenie w knajpach tylko na wynos. Zakaz organizacji wesel (i balów karnawałowych), legalne zgromadzenia do 5 osób. Ale najlepsza heca jest z Sylwestrem, bo na noc sylwestrową zarządzili godzinę policyjną. Tia... Już to widzę. Nie wiem, co z tego wyniknie, bo już dziś słyszałam, jakby rząd zaczynał mięknąć i twierdzić, że żadnej kwarantanny narodowej nie będzie, tylko delikatne zaostrzenie zaostrzeń :P

Episkopat, w porównaniu, zareagował bardziej nieoczekiwanie stanowczo. Tym razem KEP nie poprzestał na umiejscawianiu przecinków, lecz w ostrym tonie wypowiedział się przeciwko pewnej fundacji i (ultrakatolickiej) inicjatywie pewnych dwóch panów. Znając nieco fanatyczne zapędy tego lobby, zastanawiam się, czy akcje episkopatu znowu nam właśnie nie spadły, i kto teraz będzie odchodził od Kościoła - i gdzie pójdzie. Bo osobiście znam kilka osób gotowych niewybrednie spuentować decyzję i doprecyzować, kto tu jest Prawdziwym Kościołem (a kto nie). Ostatnio od jednego pana z wyżej wymienionego lobby oberwałam za przyjmowanie Komunii na rękę, bodaj uważa, że lepiej wcale Jej nie przyjmować. :P BTW kiedy nie wyraziłam zgodności, pan urwał ze mną kontakt. Obawiam się, że jego zdaniem papież eF też niekoniecznie jest papieżem... :P 
Swoją drogą, okropne, ile my mamy tych Kościołów, i każdy jest Jedynie Prawdziwy. I sama cholera przy najlepszej woli już nie wie, którego Kościoła słuchać...

Dobra, to jeszcze o nauczaniu zdalnym, które znów pochłonęło mi cały dzień. Z dokonań: sprawdziłam zaległe prace i wystawiłam propozycje ocen na semestr. Po niedzieli już prac nie zadaję, ale znalezienie w sieci zadań krizmesowych :P dostosowanych do wieku i możliwości licealistów i specyfiki lekcji online też zajęło sporo czasu. Za porządki się już zatem nie wzięłam. Oto i 22.00, a przede mną pompejanka i brewiarz, zanim pomyślę o spaniu, tia. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz