środa, 30 grudnia 2020

ornitologicznie

 zaczęło się od sikorek w karmniku.  Fakt zamknięcia karmnika w klatce okazał się nie robić na sikorkach najmniejszego wrażenia.



W związku z czym - jeśli ktoś ma problem z kawkami, wronami, gołębiami czy innymi wyjadaczami większego kalibru - naprawdę polecam wykonanie klatki. :)))

Poza tym pojawiły się szczygły.


W dużych stadkach, czyli raczej przylotne niż nasze.


Są też dzwońce

czyżyki, których nie udało mi się zdjąć, bo za ciemno jest, i gile.
Tak, pierwsze w tym roku gile. Wprawdzie w parach, nie w stadkach, więc albo to początek, albo.... nasze.  Ale są.



Z większego kalibru - łabędzie


Parka z młodym-czarnodziobym.

I gawron. Przeuroczy z tym orzechem.

Wiewiórki konkurują o orzechy z gawronami.

Dziś ich było pełno, nie ruszając się z miejsca naliczyłam z pięć wiewiórek w zasięgu migawki.


A potem zaczął padać deszcz, a że godziny dla seniorów właśnie dobiegły końca, mogłam udać się w kierunku spożywczego. 

Zastanawia mnie, że nikt jak dotąd nie protestował, że jeśli planuje operację, to _musi_ poddać się szczepieniu na żółtaczkę. A jeśli chce jechać na misje  czy choćby na wycieczkę do krajów tropikalnych, to _musi_ przyjąć całą serię szczepionek, inaczej nie pojedzie i już. Nikomu to jakoś nie przeszkadzało... dotąd. Większość ludzi bez protestów szczepiła dzieci. Więcej: po Czarnobylu większość potulnie poszła do najbliższego ZOZu pić jodynę... chociaż jodyny się _nie_ pije, nie jest produkowana do picia. W przeciwieństwie do szczepionek, produkowanych po to, żeby się szczepić (jakie to niezwykłe). Teraz nie wiem, co ludziom odbija, naprawdę. Proponuję odstawić wszystkie leki i suplementy, bo też mają skutki uboczne, ojoj, jak się poczyta ulotki, to strach się bać. Poza tym wierzący w ogóle nie powinni przyjmować leków, bo Jezus Chrystus jest najlepszym Lekarzem, ot co. I Pan Bóg najlepiej Wie, kto ma chorować na grypę żołądkową, po co łykać stoperan, jak można poddać się Woli Bożej z pokorą...

Dobra. Trza iść do mamy, zobaczyć, co tam. Poza tym dziś imieniny świętej pamięci księdza Gie, może uda mi się wejść na mszę (i nie wyjść z nadmiaru ludzi). Nie wiem, czy po Tamtej Stronie jeszcze się pamięta ludzi z tej strony, czy ksiądz Gie ma już głęboko w du...szy czy ja się tu  modlę, czy nie, czy może z mną i moimi prosić, czy  wcale nie ma już na to ochoty... 

wieczorem
no więc byłam na tej mszy... bałagan i lekceważenie wszelkich norm takie, że postanowiłam nie wrócić do kościoła, zanim się zaszczepię, względnie jeden raz przed Wielkanocą, jeśli szczepienie nie nastąpi wcześniej.  Sorry, ale pro-life to oni nie są, cokolwiek opowiadają. Niczyje życie i żadne życie nie było dziś na tej mszy chronione w żaden sposób. Propagowano i chroniono co najwyżej wirusy, ale to się nie liczy jako pro-life, bo one nie żyją. 

2 komentarze:

  1. Te sikorki wydają się zadowolone bardzo.
    Co do szczepień - zgadzam się w pełni.
    Lekceważenie zasad - boli. U nas kolejny ksiądz zmarł dzień przed wigilią na wiadomą zarazę (43 lata!), nasz proboszcz chory...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie jak jest obecny proboszcz, to trochę udają, że się pilnują. Jak akurat nie ma proboszcza, to nawet nie usiłują udawać. Generalnie głoszona jest na przykład teza, że Komunia na rękę jest niegodna i graniczy z profanacją - można taki tekst z ust niejednego księdza/zakonnicy otwarcie usłyszeć. Druga teza to im więcej ludzi w kościele, tym lepiej, i że do kościoła chodzić trzeba, bo tak Pan Jezus kazał i to jest pierwsze i największe przykazanie (w podtekście: w kościele się nie zarazicie). Jeszcze żaden u nas nie zmarł, może czekają na to z utęsknieniem???

      Chciałabym usłyszeć rzeczowe argumenty jakiegoś przeciwnika szczepień. Dotąd nie słyszałam żadnych rzeczowych, moi rozmówcy opowiadają o strachu przed skutkami ubocznymi (ulotka dołączona do paracetamolu ostrzega przed gorszymi, sprawdźcie) albo zasłaniają się własną wygodą i poczuciem wolności (nikt mnie do szczepionki nie zmusi). No są jeszcze i ci, co się nie szczepią, bo wierzą, że Bóg jest najlepszym Lekarzem i oni nie potrzebują innych lekarzy ani szczepionek (chociaż z tego co wiem żadna z tych osób nie wzdraga się przed zażyciem stoperanu w przypadkach hm wyższej konieczności). Jeśli ktoś ma jakiś inny rzeczowy argument przeciw szczepieniom, chętnie wysłucham.

      Oczywiście, że szczepionka jest niedorobiona, nie da się zrobić dobrej szczepionki w niespełna rok. Problem polega na tym, że nie mamy chwilowo nic lepszego, a ta jest wystarczająco dobra na sytuację, kiedy nie bardzo możemy czekać (bo nam się na przykład gospodarka wali, względnie dostajemy już jasnego świra bez sakramentów...).

      Co do sikorek - one chyba po prostu w życiu klatki nie widziały :))) i nie mają skojarzeń.

      Usuń