czwartek, 10 grudnia 2020

przyprószyło

 

Niestety, już się topi. Jutro ma padać deszcz...

Większość dnia w pracy (mozolnie sprawdzam matury) z przerwą na wypad do parafii i na zakupy. A propos parafii - mama wczoraj nie podeszła drugi raz do spowiedzi, może nawet i chciała, ale ksiądz usiadł do konfesjonału na kwadrans, a potem wstał i poleciał odprawiać... W każdym razie była na mszy, Komunię przyjęła i chyba na razie jest względnie pozamiatane. Tylko niesmak został i rozwaliło się coś, czego chyba trochę szkoda. Jakaś wiara, zaufanie albo coś.

A ja dotarłam do spowiedzi dziś. Był inny ksiądz, dosłuchał do końca, nie opierniczył. No dobra, wściekać się możesz, ale co ci to da? Nie przebijesz głową tego muru. Ludzie są źli, a Bóg bezradny wobec złej woli człowieka. Możesz się wściekać, a możesz to przyjąć jak złą pogodę. Nie zrozumiemy, czemu tak. 
Może tak jest. Najciężej, że zło dotyka cię od swoich, nie od obcych. Od tych, którzy powinni cię kochać i prowadzić do nieba, a nie szkodzić ci i spychać ku piekłu. Gdyby lżył mnie nieprzyjaciel, znosiłbym. Gdyby to był ktoś, kto mnie nienawidzi, ukryłbym się, tia.... 

W kancelarii skrzynka na wrzucanie ofiar za opłatek, nikt nie pyta ile, nie księguje, teoretycznie nie patrzy. Za świece Caritas już obowiązuje cennik. 

W supermarkecie kolejka przed  bramką wejściową, facet wpuszcza tylko seniorów, reszta może wejść po 12.00. :P 

A w domu tabelki, lekcje, sprawdzania, tabelki, propozycje ocen, więc sprawdzanie, tabelki... 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz