pytam o kolejną genialną konferencję prasową kolejnego członka (sic) rządu. :P Konkretnie o zmiany w maturze. Wielka konferencja, tyle że dalej nikt nic nie wie. No, oprócz tego, że uczniowie nie będą musieli podchodzić do przedmiotu rozszerzonego. Ciekawe, czy minister już się dowiedział, że do tej pory w zasadzie też nie musieli :P, bo wystarczyło, że zakodowali arkusz i wyszli. :P
Rano praca zdalna, potem zakupy - z duszą na ramieniu, bo akurat wpadłam w godziny dla seniorów. Wprawdzie siwa jestem, ale czy wyglądam na 60 lat? :P Na hali targowej połowa bud pozamykana, wcale nie tylko te z ubraniami i sprzętem agd. A ja akurat potrzebuję skarpetek :P i niebawem butów, bo zupełnym przypadkiem zauważyłam, że w podeszwach moich ostatnich pantofli są już spore dziury. Jeszcze nie na wylot. Jeszcze.
Powinnam jeszcze wrócić na klasrum, ale zbieram się jak pies do jeża.
Mamy ostatniego maturzystę (na kilkanaście lat) w rodzinie. Na szczęście z tych, którym, rzeczy wchodzą same do głowy, byle uważali....
OdpowiedzUsuńW sumie to w ogóle matury _nie_muszą_ przecież zdawać...
Nie powinnam tego może pisać, ale dziękuję Bogu, że pożegnałam się ze szkołą z pozycji nauczyciela te .... no naprawdę już wiele... lat temu i z pozycji rodzica ostatecznie te kilka lat temu.... Bardzo podziwiam nauczycieli. I nauczycielki :P.
Będąc nauczycielem, łatwo mieć kryzys powołania :P.
UsuńMam wrażenie, że kryzys każdego powołania można zamknąć zdaniem: nie na to się Umawialiśmy :P. Kiedy dwadzieścia kilka lat temu zaczynałam być nauczycielem, wszystko było inaczej. Na pewno nie umawiałam się na nauczanie zdalne i siedzenie godzinami przed kompem. Nie umawiałam się na spędzanie 3/4 czasu pracy w papierach. Wszystko się zmieniło i co? Odejść? :P
Myślę, że "kościelne" powołania mają analogiczny mechanizm kryzysu. Umawialiśmy Się, że Będziesz mnie Kochał i mnie Przeprowadzisz, i co? :P Nie Umawialiśmy się, że będzie tyle syfu, tyle zła, tyle rzeczy nikomu niepotrzebnych, a absorbujących 3/4 mnie.
Jakoś chyba tak.