wieziemy panią do... Łodzi - usłyszała koleżanka mamy z niewydolnością oddechową, podejrzana o kowida. Niewydolność była na tyle wydolna, że delikwentka wszczęła głośny protest i ostatecznie wylądowała w szpitalu w Nałęczowie, gdzie stwierdzono nie kowida, tylko problemy z sercem. Takie klocki.
Dziś zimno, po porannych zakupach (byle zdążyć przed godzinami dla seniorów) siadłam do roboty i tak zeszło do wieczora. Internet donosi: ten i ten umarł, ten i ten w stanie ciężkim. Staram się nie odczuwać dzikiej satysfakcji w niektórych przypadkach. Niech ich tam Bóg Sądzi, skoro świat sądzić nie śmiał. Amen. Tymczasem modlę się za tatę M. Z całym uporem baby. Z całą bezinteresownością handlarza :P.
A na Filipinach, jakby wszystkiego było mało, powódź. :klik: Ci to mają przechlapane. Co tam my.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz