niedziela, 22 listopada 2020

trzeba, żebyś Królował

 czyli pewnie trzeba, żebym uznała, że ja tu nie króluję. Co łączy się z zanegowaniem wszystkiego, czego kiedyś chciałam, co uważałam za dobre, czym chciałam Ci służyć. OK. Wolisz tak, to Wolisz. Ja w tym żadnego sensu nie widzę, pewnie nie muszę. Z niejaką nadzieją czekam tylko na Twój sąd. Bo to ostatni moment, kiedy ewentualnie mnie Obronisz. I pewnie pierwszy.

Myślę o moich znajomych królach i władcach. Tych z historii i tych współczesnych. I jaki Jesteś Ty. Że - jak powiedział dziś przewielebny na onlajnowym kazaniu - w odróżnieniu od paru władców Ty nie zostawiasz swojego królestwa i nie spiii....eee... nie uciekasz za granicę, kiedy w królestwie źle się dzieje. :P Może w tym resztka nadziei. Że jednak nie Uciekłeś, że ciągle jesteś w tym bur...e... królestwie. I że w związku z tym ja też mam nie spi**** tylko siedzieć dalej wiernie w tym bur****, jak na sukę przystało. Twoją sukę. 

Taki mam, Widzisz, obraz Twojego królowania i Twojego królestwa. Pamiętasz? Jak chodziłam na religię jako  dziecię małoletnie, na uroczystość Chrystusa Króla kazali mi rysować w zeszycie obrazek Króla na krzyżu. W złotych szatach i w złotej koronie. Najlepiej potrójnej, jak papieska mitra. Już wtedy buntowałam się. I może to jest to. Jedyny Król, jakiego znam, jest w szmatach (albo i bez szmat) i w ranach. Nie wiem, jak to się ma do królestw kapiących od złota. 

 Jaki Jesteś, Królu? Gdzie Jesteś?


wieczorem

większość dnia mozolnie przygotowywałam zajęcia na kolejny tydzień. W południe chwilka spaceru. 

Listopad...


Zmarznięte krzyżówki. I w zasadzie nic więcej.


Ostatnie rude liście irg urastają do rangi wydarzenia.

Zmrok zapada po 15.00, boję się myśleć, co będzie przez następny miesiąc, kiedy dzień będzie się już tylko skracał. 

Pierwsze przygotowania do adwentu zaowocowały stffforzeniem kalendarza adwentowego - link po prawej pod maseczkami. Może to mnie trochę zmotywuje do robienia czegoś. :P 

2 komentarze: