poniedziałek, 9 listopada 2020

wyżalała się z godzinę

 do słuchawki. Jedna z tych, które podpadają, bo nie wyszły z sytuacji bez wyjścia, bo władza mylnie zinterpretowała tak zwane dowody, bo ludzie zaczęli kłamać, żeby chronić swoje tyłki. Pytanie brzmiało: gdzie w tej historii jest Pan Bóg, czemu Pozwala. O co chodzi, co dobrego można zrobić z taką historią. 

Nie wiem. 
OK, pewnie można przyjąć niesprawiedliwą karę i mieć przechlapane do końca życia, a przynajmniej przez kilka lat. Stracić kilku przyjaciół. Zakwestionować swoje powołanie. I swoją wartość, jeśli nie zasługuję nawet na to, żeby ktokolwiek stanął po mojej stronie w tym cyrku. 

Zastanawiałam się dziś, myśląc o Bazylice Laterańskiej i o byciu Kościołem, czym jestem w tej budowli stojącej na wszelakim drogim kamieniu. OK, może deską klozetową jestem w jakimś kiblu. Też powołanie. Do tego, że mogą na ciebie. 

Jakie w tym dobro? Że ktoś nie siada na kamieniu, tylko jednak ma tą deskę do ob***, tak? 
Dzięki.

Doceńcie swoje deski klozetowe. Proszę. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz