środa, 28 października 2020

znowu cały dzień w pracy

 od 9.00 do 18.00. Dobrze, że  rano msza przez internet, że oficjum. Dobrze, że dostałam wypłatę, chociaż o umowę to już się chyba wcale nie będę upominać... 

Zdjęcia z wczorajszego parku:









No. 
Myślę, że najbardziej pro-life jestem, kiedy promuję życie, zaczynając od piękna życia czysto biologicznego - roślin, ptaków, robali. 
Myślę, że najłatwiej być pro-life, kiedy umiera ci ukochane domowe zwierzątko. Wtedy cała twoja istota jest przeciwko śmierci. Nie ma tłumaczeń o zbawieniu czy lepszych światach, nie zasłonisz się wolą Bożą, nie masz wielkiej nadziei na spotkanie gdzieś Tam. Umiera ci zwierzątko. Cały jesteś pro-life. Trochę tak się czuję, kiedy zdycha mi hodowany na parapecie kwiatek...
Myślę, że najtrudniej być pro-life patrząc na niektórych ludzi. Na zasadzie: jak patrzę na jednego z drugim (epitet), to zaczynam rozumieć tych, co są za aborcją :P. Że czasem trudno być pro-life patrząc na swoje życie. No, bo po co ono komu, tak?
Myślę, że dziś bycie pro-life to noszenie maseczek, dezynfekcja rąk, unikanie zgromadzeń. Jak zaczniesz roznosić koronę, babo, to zabijesz więcej ludzi niż podczas aborcji przez całe swoje życie... tylko o tym mówi się jakby mniej. A to wcale nie jest mniejsze zło. 

U moich koronowanych nie jest lepiej. I zaczynają chorować dzieci. 
W skali kraju prawie 19 tysięcy zakażeń dziś, 236 ofiar. 

W ramach przygotowania godzin wychowawczych zdalnie :P zrobiłam na Filipinach :) podstronkę o szyciu maseczek, zaczynając kurs od tego, gdzie na nitce wiąże się supełek i dlaczego igłę wbija się od lewej strony. Dzisiejsi dwudziestolatkowie płci dowolnej tego nie wiedzą... 

Z serii absurdy świata tego: na pewnym uniwersytecie zorganizowano konferencję pod hasłem "świat _po_ pandemii", ale z powodu trwającej pandemii przeprowadzono ją zdalnie... Lol.

1 komentarz: