czwartek, 22 października 2020

o mój rozmarynie

 rozwijaj się


Zakwitł mi  rozmaryn rosnący w gruncie, w ogrodzie. 

Poza tym jestem właścicielką czterech paproci, w tym dwóch po złotówce za sztukę. O ta za złotówkę:

Druga za złotówkę nie jest widowiskowa, bo musiałam jej wyciąć (prawie wszystkie) zeschłe liście, ale będzie taka:

No i jeszcze jest ta wielkolistna. 

Mam generalnie od dzieciństwa talent do przelewania paproci :P i wykończyłam przez utopienie wszystkie swoje dawne, więc postanowiłam zainwestować w jakieś nowe paprociowe geny. Aktualnie reanimuję eeee suszę :P też jakąś bliźniaczkę genetyczną nieboszczki Natalii (jeśli ktoś pamięta moje dawne paprocie) i może nawet mi się uda... 

Czytam aktualnie jakąś książkę o ziołach i zastanawiam się, czy athelas to... bazylia? Basilicum, kingsfoil, Königskraut, Herbe royale, koningskruid, hmmmm... Działa przeciwdepresyjnie, poprawia nastrój i dodaje sił. Brzmi znajomo? Jakiś Kościół prawosławny podobno używa bazylii do "produkcji" wody święconej? 

Z innych ciekawostek. Dawni zielarze i takie tam old wives w czasach zarazy zalecali... żucie korzeni arcydzięgla. Ktoś będzie próbował? 

Tymczasem ponad 12 tysięcy zakażeń dziś i znów ponad sto ofiar, moja warszawska rodzina czeka na wyniki testów. Ciągle nie chcą zamknąć podstawówek, przedszkoli i żłobków (moi prawdopodobnie dostali z zainfekowanego żłobka przez dzieci. Dzieci są organoleptycznie zdrowe, ale mogły przenosić....). A ja tymczasem męczę się z fizjologią, już zdążyłam zapomnieć, jak to cholerstwo potrafi boleć... męczy za ostatnie 3 miesiące hurtem chyba. 

I w tym wszystkim podejrzanie dyskretnie :P mija wspomnienie JP2. Pewien hierarcha, w niektórych kręgach znany jako Wdowa po, ma zdaje się obecnie inne kłopoty i brak mu czasu na budowaniu kultu wokół. Za to na mszy onlajn przykładnie odśpiewali Janie Pawle teraz przyjdź (pieśń kojarzącą mi się nieodparcie z ZSMP i "myśmy przyszłością narodu"). Zastanawiam się, czy Jan Paweł jak na to patrzy to dostaje histerycznego ataku śmiechu z czkawką, czy jest mu może bezdennie smutno...

Tak patrzę na te moje paprotki i myślę, że one lubią się nawzajem i razem lepiej wracają do formy. Te przelane przez mnie i przesuszone w sklepie wyglądają jakby zaczynały się dogadywać i powolutku, jedna po drugiej, brały pod uwagę opcję powrotu do swojego autotroficznego życia. 

4 komentarze:

  1. Paprocie u mnie nie rosną. W sensie, że nie chcą rosnąć. Próbowałam i się poddałam w końcu...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. u mnie rosną dopóki ich nie utopię, co następuje prędzej czy później :P

      Usuń
    2. może przyjaźń między paprociami polega na tworzeniu sprzyjającego wilgotnego klimatu?

      Usuń