zaczynam zauważać, że denerwują mnie błędy popełniane przez świeżo upieczone nauczycielki i nie podoba mi się to we mnie :P. Stary zgred się robię i tyle, źle, proszę pani. Fakt (mam nadzieję) przejścia menopauzy nie daje prawa do fffkurzania się na panie, które tego szczęścia jeszcze nie dostąpiły :P i przez najbliższe lat dwadzieścia kilka nie dostąpią, tak? Swoją drogą, może w końcu miną moje anemie i w ogóle będę się lepiej czuć - jak już złapię równowagę hormonalną? Jeśli zdążę. Dziś 60 ofiar śmiertelnych koronawirusa. Taki drobiazg.
Robisz co Chcesz, Masz mnie na własność, tak? Ja bym wolała, żeby moi chłopcy się nawrócili, na przykład, żeby były jakieś dobre owoce, żeby kapłaństwo było święte, nie niegodne. Ale. Nie ja tu rządzę, tak? Nawet jeśli opcja preferowana przeze mnie jakoś w Twoich Oczach nie znajduje uznania...
OK, może to i jest szukanie św. Spokoju. Marzenie, żeby mama umarła w swoim czasie w spokoju ze starości, a nie na jakąś chorobę, na przykład dusząc się godzinami bez dostępu do sakramentów, bo ksiądz nie wejdzie, bo się boi. Żeby dochrapać się w końcu emerytury i nie pracować, jak dziś, od 9.00 do 18.00, z poczuciem, że ciągle nie zrobiłam całej listy rzeczy, które zrobić powinnam. Żeby móc normalnie pójść na niedzielną mszę bez strachu, że zarażę kogoś albo siebie. Żeby wiedzieć, po co właściwie mnie Stworzyłeś i co ja mam robić w Kościele, żeby Kościół to zaakceptował i przyznał, że tego potrzebuje - i spokojnie to coś robić. Żeby z moich dzieci naprawdę co dobrego było, nawet z tego najmłodszego, bo jego drogę do świętości widzę w najczarniejszych barwach... nie tylko z powodu ubioru :P. Żeby w Kościele można było znaleźć pewność, ostoję, oparcie, ochronę - także zdrowia i życia - i może nawet pomoc. Za dużo chcę, prawda? Nie Podpisujesz Się pod żadnym z moich marzeń... Masz kompletnie inną koncepcję mojej historii, tia. Nic nie zrobię. Jestem Twoją własnością, Masz prawo traktować mnie jak zasmarkaną chustkę do nosa. Albo i papier toaletowy.
Twoja wola.
Tia, rozżalona jestem, potłuczona. Stary, zwapniały zgred bez odrobiny entuzjazmu.
Mógłbyś mnie Kochać? Może? Jednak?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz