piątek, 2 października 2020

i dalej leje

 trzeci z kolei dzień wszechmokrości. Sikorki nieśmiało przylatują do wyłożonego dla nich na balkon słonecznika - nie wierzą, że wolno im go jeść, nie dopuszczają opcji, że ten słonecznik został przewidziany specjalnie dla nich na mokre, zimne dni. Mądre. Nauczone doświadczeniem, że lepiej nie ufać, podkradają się ukradkiem, przyglądają. Gdyby były psami, powiedziałabym: nieufnie obwąchują. Słonecznik? Ale jak to? Jeśli mnie widzą, pryskają natychmiast. Jeśli nie, łapią ziarnko i pryskają po dwóch sekundach :P. Przekonane, że właśnie dokonały kradzieży.

Nawet sikorki, Panie, tak?

Gdzie, Panie Boże, są moi aniołowie stróżowie? Są?

I już następny dzień. Wio. W deszcz. Ukraść tyle słonecznika, żeby przeżyć. 


wieczorem
Właśnie do mnie dotarło, że skończył się wrzesień. Zaczynam szóstą pompejankę, znowu leci do Lbl. Nie wiem, będzie dane mi skończyć, czy wcześniej mnie diabli i koronawirus?
Czemu Pozwoliłeś, żeby tak było? 

Siostra ma wynik ujemny, jeszcze tydzień kwarantanny, na koniec znowu test. Zobaczymy. 

Neony powiedziały, że 3 lata na Trójcę czekać nie będą, bo nie dożyją :P, zatem w pełnym pokoju ducha biorę się za maseczki. Większe dobro.

2 komentarze:

  1. Może się Tobie tylko wydaje, tak jak sikorkom... Sama mówisz,że są w błędzie...

    OdpowiedzUsuń