i przed emeryturą, niestety, większość moich wpisów będzie zahaczało o pracę. Bo jakżeby inaczej, jeśli dziś wróciłam po 14.00, ogarnęłam obiad, siadłam do pracy i właśnie, koło 18.00, skończyłam? E, nie. Wcale nie skończyłam. Jeszcze muszę zasiąść na podłodze i pozszywać do kupy to, co podrukowałam. Oczywiście na swoim prądzie, swoim tuszu, domowej drukarce i domowym internecie. Ale oczywiście, że nauczyciele nic nie robią, pracują po 5 godzin dziennie, całe życie mają wakacje, a kasę (masę kasy!) dostają właściwie za cholera wie co.
Po drodze do pracy:
Dla fanklubu grudników:
No.
778.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uprzejmie proszę jakoś podpisywać komentarze. Istnieje ryzyko, że niepodpisane komentarze będę konsekwentnie ignorować.