sobota, 12 listopada 2022

fallow

to _ten_ kolor listopada. Wszechobecny za oknem busa w drodze do i z Lbl. Szarobrunatnobeżowy. Kolor suchej ziemi, suchych badyli. Kolor sierści mojego przedostatniego Psa, ukochanego tak samo jak ostatni. Kolor mojego adwentowego kalendarza, na którym pojawiło się już sporo zadań.


Kolor drogi. 

When winter first begins to bite
 and stones crack in the frosty night,
when pools are black and trees are bare,
 'tis evil in the Wild to fare.

But that I am afraid will be just your luck - powiedział bodaj Bilbo. Ten sam Bilbo, który w jesieni nie mógł usiedzieć na hobbickim tyłku i sam ulegał wezwaniu Drogi. 

A Droga zawsze zaczyna się pod twoimi drzwiami i jeśli nie będziesz dość ostrożny, nikt nie wie, dokąd cię zaprowadzi, tia. Jedyna nadzieja w tym, że we wszystkich Wielkich Opowieściach na wiosnę powraca Król. Nawet jeśli Jest Lwem, Jego powrót czyni wiosnę. Kiedyś próbowałam to wytłumaczyć neonom - to nie jest tak, że On Powróci w Paschę. To Pascha stanie się wtedy, kiedy On Powróci. 

A droga jest w międzyczasie bardzo fallow, nijaka, nieatrakcyjna, nudna, ziemista do bólu. Chciałabym z entuzjazmem napisać, że oto z radością wchodzę na drogę i mam nadzieję mieć wiele fascynujących przygód, a przy okazji przejść przez zimę, doczekać wiosny i Króla. A konkret jest taki, że pierwszy scroll :) na drodze zawiera zadanie spowiedzi, a jutro z rachunku prawdopodobieństwa znowu trafię w konfesjonale na księdza, który przy tej okazji mnie objedzie od góry do dołu, i będę przynajmniej sfrustrowana, a na pewno rozżalona i bez sił na kolejny krok. Coś jak pies wyjęty z wirówki. 'tis evil in the Wild to fare, but that I am afraid will be just my luck. 

Czasem myślę, że nawet jeśli heroizm to przesada, to wytrzymanie w tym wszystkim wymaga sporo odwagi i oślego uporu. 

430.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz