niedziela, 6 listopada 2022

Wiesz, łatwego

 życia toś Ty mi nie Wymyślił, naprawdę. Tia wiem, który święty miał lekko :P. Tyle że ja naprawdę nie mam ochoty być żadną świętą, Wiesz? Jeśli tak to wygląda, to Się. 

Są poglądy, że nie powinno się wychowywać dzieci na dobrych ludzi, bo potem zderzają się z paskudnym realnym światem i w idealizmie swym kompletnie sobie nie radzą. Myślałam dziś o tym w kontekście honorowego obywatelstwa miasta dla mojego eks-eks-eks-eks-eks proboszcza, obecnie 90-latka, proboszcza mojego dojrzewającego szczenięctwa. To był gość, który mnie uformował. Problem w tym, że za dobrze. Jego koncepcja świata, Kościoła, pozycji kobiety w obu wymienionych była kompletnie nierealistyczna. Gdyby on mnie nie nauczył paru rzeczy, nie dążyłabym do nich. I miałabym spokój. 

Gdyby on mnie nie nauczył, że plebania jest otwarta dla ludzi, jakże mogłabym się tego spodziewać. Że człowiek, a nawet że nie człowiek tylko kobieta, może być równorzędnym partnerem w dyskusji dla księdza. Że godność człowieka, a nawet nie człowieka tylko kobiety, jest taka sama jak godność kapłana i w niczym jej nie ustępuje. Że najważniejsi w Kościele są ludzie obu płci, a księża im służą. Sic. I po co on mi to wszystko pokazywał, no po co. 

Dziś gorzko się uśmiałam na tej uroczystej mszy. Kazanie mówił któryś hierarcha, roztkliwiając się nad niezwykłą godnością kapłanów i nad tym, że bycie kapłanem to męczeństwo i świętość w pakiecie. Jak to ludzie ich nie rozumieją, prześladują i jacy ci ludzie w ogóle są okropni dla tych biednych kapłanów, heroicznych z samego faktu, że są (i już absolutnie nic więcej robić nie muszą). Po czym na koniec wyszedł na ambonę mój eks-eks-eks i walnął: ja zawsze jak staję przy ołtarzu to wiem, że w Kościele najważniejsi jesteście wy. a ja wam tu służę. Poznałem w tym mieście wielu wspaniałych ludzi. Wielu z was skutecznie uzupełniało braki w mojej formacji. Dziękuję wam. I wcale nie mówił do hierarchii. No, muszę przyznać: nie jestem pewna, czy mówił też do kobiet. :P

Szkoda, że tacy kapłani jak on już wymierają. Szkoda, że spośród młodszych niewielu dorasta mu do pięt. Może trzeba być wzywanym na UB żeby wiedzieć, na czym polega prześladowanie. Bo jak się tego nie wie, to jak się w moją stronę skrzywił, to mnie okrutnie prześladuje. 

W każdym razie ciężko mi w tym świecie z jego ideałami, no. Gdybym ich nie miała, gdyby mnie nie uczył, że ode mnie coś w tym Kościele zależy, że mam prawo coś robić, wtrącać się, że ktoś mnie tu chce i potrzebuje - gdyby mnie tego nie nauczył, nie oczekiwałabym, że może tak być i miałabym święty Spokój... a nie skopany tyłek. 

A poza tym, no czuję się jak dziecko, któremu Pokazałeś cukierka, a potem Schowałeś go do kieszeni. Już Byś lepiej nie pokazywał. 

Naprawdę, lepiej jest żyć bez ideałów i bez marzeń. Realnie stąpać po tej paskudnej ziemi, nie spodziewać się. 

424.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz