ale jestem taka zmęczona, że wiele dziś nie napiszę, uzupełnię za kilka dni. Zatoki lepiej, kaszel dusi w najlepsze. Na Wigilii ja z mamą, generalnie dało radę, może oprócz tajmingu :P, bo mama przechodziła od dania do dania z szybkością zawrotną, nie mogłam w żaden sposób nadążyć. Ponadto część dań jakoś zdążyła mi za bardzo wystygnąć... :P Nie wiem, ci, co wymyślają te długaśne modlitwy przed wieczerzą wigilijną (księża? zakonnicy?) na pewno mają cały sztab kucharek na usługi (kucharek, które się nie modlą, tylko gotują do ostatniej minuty) i cieplutkie jedzonko zaserwowane prosto z kuchenki na ostatnie amen, więc co im tam, mogą i trzy godziny się modlić przed jedzeniem. :P Jeśli masz najpierw wszystko ugotować, wyłączyć gaz i iść odmodlić cały ten zestaw przewidziany w broszurkach rozprowadzanych np. z prasą katolicką, to nie ma bata, wszystko wystygnie, zanim skończysz.
I z refleksji to na dzisiaj tyle.
Wszystkim Szanownym Czytającym życzę samego dobra na Święta. I żeby naprawdę już w końcu Przyszedł.
107.
Ja tam nigdy nie modlę się według tego broszurek. Ojcze nasz i załatwione.
OdpowiedzUsuńA nie zdziwiłbym się, gdyby te modlitwy wymyślali biskupi 🤢
OdpowiedzUsuńno w końcu coś muszą robić czasem :P.
UsuńMi by wystarczyła ewangelia, ale mama musi odmówić wszystko, co w broszurce nakazali. I tak ominęłam komentarz do ewangelii i Wierzę w Boga z nadzieją, że nie zauważy.
Aaaa. Precz z broszurkami.
OdpowiedzUsuń(Choć pewnie są tacy, którym pomagają. My jednak jako rytuał eodzinny też omijamy.)
Zdrowiej.
zdrowieję, mozolnie i powoli. Jeszcze kilka dni i będzie w miarę dobrze. :P Wirus wprawdzie podobno koronowany nie był, ale jakiś książę wirusów to był na pewno. Jakiś wirusowy Mieszko Pierwszy Bez Korony.
Usuń