sobota, 18 grudnia 2021

tak chyba czuł się pan Benedykt

 Korczyński, jak Emilcia zażądała w grudniu świeżych malin... już piii***ć te maliny, chodzi o to, jak bardzo się różnimy, jak należymy do dwóch zupełnie odrębnych światów. I żadne z nas nie ma ochoty nawet zaglądać do tego drugiego świata, obawiam się. No facecje, facecje, moja Emilciu, no. Matuś zadzwoniła do brata i okazało się, ze  w menu Bożonarodzeniowym ma być zupa pomidorowa, mizeria ze świeżych ogórków i zielona sałata z pomidorami, bo oni nie jadają nic innego. Dobrze, że matuś nie zapytała, czy warzywa muszą być z bioupraw.  I jak mówię, już piiii***ć i te ogórki, i sałatę, problem polega no kompletnej niekompatybilności światów. A oni nie spytali czasem, czy może czegoś nie przywieźć? - dociekałam. Pytali - przyznała pokornie matuś - ale ja powiedziałam, że nie...

Opadła mi szczęka i ręce, i wszystkie inne części ciała.  Marzą mi się tylko po cichu normalne święta, jak kiedyś: z resztkami z Wigilii, z talerzem wędlin i sałatką jarzynową - i chwatit. W każdym razie mocno postanawiam olać to wszystko i nie odzywać się zupełnie, aż tsunami minie. A róbcie se jak chcecie. Jestem w tym wszystkim już tak zmęczona, że znowu zostawiłam dziś zapalone światło, wychodząc z domu. Albo może po prostu jest wiecznie tak ciemno, że nie zauważam, że w ogóle jakieś światło się pali...

Dziś umyłam wszystkie swoje okna z zewnątrz (od środka nie) i upiekłam ciasteczka francuskie z różą. Poza tym przywlekłam z piwnicy dwie choinki, moją i mamy, leżą związane na podłodze, najpierw trza posprzątać, potem je rozkładać dopiero. Może zdążę na Trzech Króli. Obchodzenie ruskich świąt wydaje mi się coraz bardziej kuszące. :P 

101.

2 komentarze:

  1. Rozkminiałam w czwartek, że miłość jest cierpliwa (ale nie, nie chodzi o moich najbliższych).
    U nas twardo choinka jodłowa. Pierwszy raz w życiu wybrałam, mąż rozerwał siatkę, strzepnął, popatrzyłam i powiedziałam "tak, ta". :)
    Ciekawe, czy z tej plantacji w Danii, która oglądaliśmy latem (zza płotu).

    Usiłowałam ustalić, ze na naszej wigilii menu ma nie być zbyt obfite... Nie wiem czy nam się uda - za wiele tradycji zaczyna się spotykać. (A ja i tak będę marudzić, że od trzydziestu lat i tak nie mam prawdziwej wigilii, tylko co najwyżej jej elementy :D ). Bardziej na serio - podziwiam otwartość mojej Teściowej na poszerzanie menu wigilijnego. Co prawda teraz to już nie ona urządza wigilię (tu się mówi wieczerzę), ale ten ryz nam pozostał ;). Jednak nie idziemy tak daleko jak opisujesz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. w promieniu 30 km ode mnie mam kilka plantacji choinek, ale przez okno żadnej nie widzę. Jak miał mi kto pomóc wnieść choinkę po schodach na 4 piętro, to miałam jodełkę żywą, plastik jednak waży trochę mniej, zwłaszcza jak choinkę wnosi się w kawałkach.

      Usuń